środa, 9 maja 2012

"Ona i on. Całkiem zwyczajna historia." Nudna historia...

Jakiś czas temu (nie przyznam się jaki czas temu) przywędrowała do mnie włóczykijka.
Z chęcią zabrałam się do lektury bo dawno włóczącej się książki w swoich progach nie gościłam.
No i na tym się moje chęci i przyjemności skończyły...



Dwoje dorosłych ludzi spotyka się w momencie gdy nie szukają drugiej połówki. I tyle. Doczytałam do 85 strony. Dużo to czy mało? Nie wiem. Zresztą nie ma to znaczenia. Jak dla mnie książka nudna. Nie dzieje się nic co wciąga czytelnika do świata bohaterów. Nie ma historii, która intryguje i interesuje. Brak fajnego wątku. Trudność w czytaniu i zorientowaniu się sprawia podział na to, co myśli i jak widzi rzecz "ona" i "on". Autorka (albo wydawca) zaznaczyli kogo

poniedziałek, 7 maja 2012

Moja przygoda z biblioteką

Od kilku jakiegoś czasu chodzą mi po głowie wspomnienia związane z biblioteką z lat dziecięcych. Oczywiście z biblioteką związana jestem nadal i odwiedzam ją średnio 2-3 razy w miesiącu. Chodzę po książki dla siebie i dla Emilki. Póki co dla Emilki książki wybieram sama. Emilka jeszcze trochę musi podrosnąć zanim sama weźmie z półki książkę dla siebie. Ale ja już nie mogę się na ten moment doczekać. Mam nadzieję i robię wszystko, żeby kochała książki i czytanie tak jak ja :)

A moją przygodę z biblioteką wspominam tak:

Do szkoły podstawowej chodziłam w latach '86 - '94. W klasach I-III każda klasa miała swoją małą biblioteczkę w swojej sali. W naszej sali książki stały na regaliku z tyłu pomieszczenia. Książki wypożyczała nam pani wychowawczyni. Wypożyczać książki można było (chyba) jednego dnia tygodnia na dużej przerwie. Pamiętam, że mało dzieci wówczas zostawało na przerwie w sali i interesowało się książkami. Książka  była dla mnie wtedy (jest do dzisiaj) magiczna. Była tajemnicą. Biorąc ją do ręki czułam się tak jakbym miała w ręku cukierek, którego bardzo dawno nie jadłam. Każdą książkę

sobota, 5 maja 2012

Mix i wyniki, wyniki...

Pogoda taka śliczna (lato pełna parą), że przy komputerze mnie prawie nie ma. Na czytanie też średnio mam czas bo po podwórku biegam i buzię do słoneczka wystawiam. Emilka oczywiście dzielnie mi towarzyszy i też więcej na podwórku rozrabia niż w domu.

Przez ten tydzień w domu było kilku gości. Przyjechała ciocia z wujkiem i dzisiaj już wybyli do domu i moja siostra cioteczka zabawiał u nas kilka dni. W czwartek z Emilką pojechaliśmy do Parku Łazienkowskiego bo aż żal w domu tylko i na podwórku. Po śniadaniu a przed obiadem pojechaliśmy na spacer. Ludzi od cholery ale trudno się dziwić. Dużo dzieci, wiewiórki, pawie, karpie. Wrażeń i atrakcji multum. Myślę dokąd wybrać się jutro, żeby niedzieli nie zmarnować na leniuchowanie w domu. Może Wy coś podpowiecie?

Jeśli chodzi o czytanie to plan minimum na majówkę wykonany. Za mną książki, które otrzymałam z kryminalnej majówki. Harlan Coben "Nie mów nikomu" i