niedziela, 26 sierpnia 2012

Kocham morze...

Nie wiem jak Wy ale ja kocham morze i mogłabym tam mieszkać od maja do połowy października. Tam czuję się wolna i wiem, że mogę dużo. Tam nie myślę o codzienności i o problemach a cieszę się chwilą, życiem i słońcem.
Nasz pobyt nad polskim morzem dobiegł końca i wczoraj po południu dotarliśmy do domu. Czekał na nas pyszny obiad, który zrobiła moja mama i dużo gości w domu. Prócz moich rodziców i nas była też moja babcia i moja siostra z mężem. Czyli rodzina w komplecie.

Pierwszy raz byliśmy w Karwii ale wiem, że to nie był nasz ostatni raz. Karwia jest bardzo przyjazna rodzinom z dziećmi. Ładna, czysta i nie duża. Plaża cudna bo piasek drobniutki i bez kamieni. Wejście do morza super - również piaszczyste i płytkie na długim odcinku. Emilka choć ma dwa lata mogła wejść daleko do morza a woda sięgała jej najwyżej do pasa. Oczywiście nie wchodziła do wody sama. Nigdy. Trochę się bałam, że będzie nam do wody uciekała albo się zgubi. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. Emilka była grzeczna i posłuszna. A przy tym miała swobodę i mogła się bawić i chlapać w morzu.

Zdjęć mam ponad sześćset i nie mogę wybrać tych, które zamieszkają w ramkach na klatce schodowej. Do tego musiałam wybrać jedno zdjęcie, które dostanie w prezencie dwulatka, towarzysząca nam nad morzem. Razem z rodzicami była rzecz oczywista. 13 września skończy dwa latka i dostanie od Emilki mały prezencik.
Póki co zmykam na nowo przyzwyczaić się do codzienności. Dla mnie lato kończy się 31 sierpnia choć kalendarzowo jeszcze trwać będzie trzy tygodnie...




Do zobaczenia za rok kochane morze...

wtorek, 14 sierpnia 2012

"Ukraina. Przewodnik historyczny" Sławomir Koper

Do tej pory Sławomir Koper i jego twórczość były mi obce.
Czas nadrobić zaległości. Kim jest autor książki?

Historyk, absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Autor m. in.: "Tajemnic i sensacji świata antycznego", "Miłości, seksu i polityki w starożytnej Grecji i Rzymie", "Śladami pierwszych Piastów", "Wędrówek po Polsce piastowskiej", "Spaceru po Lwowie", "Życia prywatnego elit II Rzeczypospolitej". Aktualnie specjalizuje się w okresie międzywojennym dziejów Polski i historii polskiej obyczajowości XIX stulecia.
W swoich książkach stara się pokazać historię „z ludzką twarzą”; ważne osobistości w dziejach naszego kraju w życiu codziennym, nie unikając drażliwych tematów. Wychodząc z założenia, że życie prywatne, z jego wszystkimi składnikami jest ważną częścią biografii każdego człowieka, porusza tematy z reguły pomijane przez innych badaczy.
A polityk czy artysta ukazany „w szlafroku i kapciach” zyskuje tylko na autentyczności. Nic tak bowiem nie fałszuje obrazu jak tworzenie posągowych postaci, pozbawionych uczuć, wad czy zwykłych ludzkich słabości. 

Sławomir Koper mieszka w Legionowie, oprócz historii pasjonuje się muzyką i sportem.
źródło

Nigdy na Ukrainie nie byłam i póki co nie planuję. Nie lubiłam i nadal nie lubię historii jako nauki i zapamiętanie wszelki dat związanych z historią jest dla mnie koszmarem. Gdyby mnie ktoś zapytał o jakieś ważne dla Polski daty to ze wstydu zapadłabym się pod ziemię...
Zastanawiam się dlaczego zdecydowałam się jednak na lekturę przewodnika po Ukrainie i nie znam odpowiedzi...



Kresy - magiczne słowo dla Polaków, synonim krainy utraconej na zawsze. A dla wielu rodzinnych stron, które na zawsze zapisały się w dziejach i kulturze naszego kraju. Niniejsza książka to nostalgiczna podróż po polskich śladach na Ukrainie.

Autor koncentruje się na śladach polskości, pozostałościach naszej kultury, które na zawsze pozostały na wschód od Bugu. Nie unika trudnych tematów, takich jak stosunki polsko-ukraińskie z rzezią wołyńską czy powstaniem Chmielnickiego na czele, ale zachowuje obiektywizm. Opisując trudną historię wzajemnych relacji, nigdy nie zapomina, że Kresy były ojczyzną dwóch narodów, a przez wieki mieszkali tam ludzie mówiący różnymi językami i wyznający inne religie.





Żeby być z Wami szczera muszę się przyznać, że nie przeczytałam przewodnika od deski do deski, jak to się mówi kolokwialnie. Dlaczego? Bo w przewodniku jest mnóstwo historii a ja jej nie cierpię... Na szczęście autor wiele detali i opisów historycznych poprzeplatał gawędami i ciekawostkami. Każdy rozdział i temat okraszony zdjęciami, co powoduje, że czytelnik wędruje polskimi śladami razem z autorem.

Dla mnie minusem był brak kolorowych fotografii. Wydawca zdecydował się na czarno - białe obrazy zdjęcia. Na okładce książki zdjęcia są jednak kolorowe. Czarno - białe zdjęcia są dla mnie mało dokładne i wyraziste. Aby dojrzeć szczegóły musiałam zbliżyć książkę do oczu i wpatrywać się w każdą fotografię. Nie wiem czym kierował się wydawca decydując się na takie rozwiązanie. Uważam, że kolorowe zdjęcia sprawiłyby, że przewodnik byłby bardziej interesujący i szczegółowy.

Dużym plusem zaś jest dokładność autora w opisywaniu dziejów i historii Ukrainy. Po przeczytaniu książki, nawet dla kogoś kto nigdy nie był na Ukrainie, ta nie będzie już niewiadomą. Autor skupił się nie tylko na miejscach ale również na ludziach. Mickiewicz, Schulz czy Iwaszkiewicz mają dużo wspólnego z Ukrainą a ja tak mało o tym wiedziałam. Wstyd! Muszę chyba jednak nadrobić historię z liceum...

Zdziwi Was więc pewnie moja ocena przewodnika. Wynika ona z bardzo dokładnych opisów, wnikliwych analiz, poruszanych tematów, przedstawionych miejsc i ze sposobu w jaki autor przedstawia swój punkt widzenia ale również ciekawostki. Nie tylko kraj i ziemie grają tu rolę. W przewodniku jest również mowa o ludziach.
Egzemplarz recenzencki, który otrzymałam od wydawnictwa zasilił już zbiory mojej publicznej biblioteki. Okazało się, że biblioteka ma już wiele książek autora a przewodnika brakowało. Trafiłam więc  w dziesiątkę :)

Czy polecam lekturę? Jeśli lubicie historię to tak. Jeśli interesujecie się historią kraju, miast albo lubicie twórczość autora to również polecam. Ale jeśli tak jak ja, historia nadal spędza Wam sen z powiek a na samo słowo "historia" budzą się w Was demony z przeszłości to lektura nie będzie dla Was do przebrnięcia.



Moja ocena 
6/10


Wydawca: Bellona
EAN 9788311121737
456 stron
format 145x205 mm
oprawa miękka


Książkę otrzymałam od wydawnictwa Bellona za pośrednictwem pana Patryka

Książki wędrują do...

Bez zbędnych tekstów i komentarzy bo sama tego nie lubię:

"Uległa i posłuszna" powędruje do Soulimate za odpowiedź:
Ja w Anglii w XIX wieku widzę siebie jako pulchną blondynkę z nosem w książce lub robótką w ręce. Rozmarzonym wzrokiem błądzę po polach pszenicy przeplatanych czerwonymi główkami maku i szukam w nich wróżby szczęśliwego życia.
Rodzina uważa, że jestem opóźniona w rozwoju bo mało się odzywam do nieznajomych, nie jestem skora do nachalnych zalotów i polowań na bogatych mieszczuchów. Pomagam czasem koleżankom w stajni przy zwierzętach, całymi dniami błąkam się po wzgórzach a wieczorami marnuję świece na pisanie własnych opowieści. I z daleka obserwuję kolejnych mężczyzn, których na cel wezmą sobie dziewczyny ze wsi.
Ojciec ma spory problem by wydać mnie za mąż :) Nie zamierzam mu niczego ułatwiać i związać się do końca życia z człowiekiem, który uważa mnie za głupiutką kurę domową. Co to to nie! Nie jestem tak wyrazista jak heroiny z powieści Jane Austen ale i tak sporo w przyszłości namiesz

"Ukraina. Przewodnik historyczny"  powędruje do Malineczki74 za odpowiedź: Ja na Ukrainie spędziłabym bardzo ekscytujące chwile w poszukiwaniu rodzinnych korzeni. Moi przodkowie po kądzieli przed II wojną światową mieszkali w Drohobyczu i Samborze. Byli Polakami i wojna przepędziła ich z tych stron na zachód. Dziś chciałabym powrócić do tych miejsc, zwiedzić je, choć są na pewno już inne niż kiedyś, nastapiło wiele zmian. Ciekawa jestem czy istnieje jeszcze ulica przy której stał dom moich dziadków, czy na cmentarzu odnalazłabym grób prababci. To byłaby niesamowita sentymentalna.

O Wasze adresy poproszę do 25 sierpnia włącznie. Książki wyślę po powrocie z nad morza a najpóźniej do końca sierpnia. Dziękuję wszystkim za udział i ciekawe odpowiedzi. 

A teraz zmykam szykować śniadanie dla siebie i Emilki. Potem dzień pełen pracy. Jutro wyruszamy nad polskie morze. Muszę więc przygotować wszystko co ze sobą zabierzemy. A przy dziecku trochę tego będzie. Wózek, łóżeczko turystyczne... A samochód mamy mały. A raczej bagażnik w samochodzie i trochę się boję czy wszystko się nam zmieści. A najtrudniej będzie nam wszystko spakować bez denerwowania... Oczywiście zabieram też książkę. Długo się zastanawiałam co ze sobą wziąć, żeby lektura sprawiła mi przyjemność i abym ją przeczytała. Jadą ze mną "Lokatorka Wildfell Hall", "Zanim zasnę" i "Dworek pod lipami". Nie liczę, że przeczytam wszystkie trzy książki ale jedną całą chętnie. A szczytem marzeń jest lektura dwóch z trzech zabranych pozycji. Zobaczymy jak mi to pójdzie.

Do zobaczenia za dwa tygodnie.


sobota, 11 sierpnia 2012

Marzenia się spełniają - moja taca

Mam i ja! Już tyle tac u Was widziałam, że zapragnęłam mieć swoją. Udało się dzięki Izie. Któregoś pięknego dnia, a może wieczoru, przeglądając blogi trafiłam do Umbrelli. Okazało się, że mieszka może 4 km ode mnie więc spokojnie mogę się do niej wybrać i obgadać co chcę i jak to widzę. Pokazywałam Wam już drewnianą skrzyneczkę na ozdoby Emilki, którą to skrzyneczkę dostała na urodziny. Teraz przyszła pora na tacę w stylu schaby chic. Biel i przetarcia to jest to co tygrysy lubią najbardziej ;)

Tak teraz prezentuje się mój stół w kuchni. Stół służy do jedzenia i do czytania. Do czytania dlatego, że w kuchni jest najlepsze światło sprzyjające lekturze. I cisza... Zaczęłam znowu kupować "Mieszkanie" bo na nowo zachwycam się wnętrzami i szukam inspiracji. Końcem roku będziemy chcieli urządzić Emilce pokój więc do tego czasu mam nadzieję, że będę miała wizję dziecięcego pokoju. Gdybyście znały strony w sieci ze zdjęciami dziecięcych pokoi to proszę o namiary. Ale interesują mnie pokoje z jasnymi ścianami i meblami gdzie można grać dodatkami i kolorami.

Dwa tygodnie temu kupiłam sobie w IKEI białą osłonkę, która służy mi jako wazon. Druga osłonka stoi póki co na parapecie w kuchni i czeka na swoje pięć minut. Jestem w trakcie urządzania kuchni, żeby była przytulna i ciepła. Za jakiś czas pochwalę się swoim osiągnięciem.
W wazonie astry. Lubię różnorodność kolorów tych kwiatów więc często u mnie  w kuchni goszczą.
A sama taca prezentuje się tak:


Przetarcia, przetarcia, przetarcia...




Taca prócz funkcji dekoracyjnej będzie pełniła również funkcję użytkową ponieważ nie mam innej tacy. A gdy gość w dom to w jakiś sposób trzeba naczynia i jedzenie przenieść do pokoju, który to znajduje się piętro wyżej niż kuchnia. Takie to moje mieszkanie jest praktyczne, eh...



Do sypialni zamówiłam już w tym samym stylu drewnianą skrzyneczkę dla siebie na drobiazgi biżuteryjne. No i jeszcze kilka rzeczy chciałabym mieć ale powoli. Wszystko w swoim czasie.

Pozdrawiam niedzielnie i dziękuję za każdy pozostawiony komentarz.

piątek, 10 sierpnia 2012

"Ulisses Moore - wrota czasu" Pierdomenico Baccalario

Po raz pierwszy miałam w rękach książkę autorstwa Pierdomenico Baccalario i wiem, że nie jest to jedyny raz. Dawno już nie czytałam książki skierowanej do młodego czytelnika. Tym bardziej się cieszę, bo jest to udana lektura.

Słów kilka o autorze zanim przejdę do książki.
 Pierdomenico Baccalario urodził się 6 marca 1974 roku. Zaczął pisać jeszcze w liceum. Kiedy nudził się na lekcjach, tworzył opowiadania, udając, że robi notatki. Podczas studiów na Wydziale Prawa otrzymał nagrodę Premio Battello a Vapore za powieść La strada del guerriero i był to najpiękniejszy dzień jego życia. Właśnie wtedy zaczął wydawać powieści. Dzięki serii Ulysses Moore jego książki trafiły do czytelników na całym świecie. Kocha podróże, zwiedzanie nowych miejsc i poznawanie innych zwyczajów, choć zawsze z przyjemnością wraca do domu.


Troje dzieci, Jason, Julia i Rick, rozkochanych w przygodzie. Willa Argo nad urwiskiem, wysoko nad morzem, z tajemniczymi pokojami. Drzwi ukryte za szafą, zamknięte na cztery spusty, niedające się otworzyć. Ale dzieci za wszelką cenę chcą je otworzyć...

"Jeśli z czterech jedne otworzysz przypadkiem. Z czterech trzecie wskażą motto. Z czterech dwoje zaprowadzi na śmierć. A jeden z czterech - poprowadzi na dół." - Ulysses Moore.














Poznajemy dzieci, które zmieniły miejsce zamieszkania razem z rodzicami z Londynu na wieś. A więc nowe miejsce, sąsiedzi, szkoła, koledzy. Jednym słowem nuda i pytanie po co się przeprowadzać? Cytując za Jansonem: "Mamy szczęście, ponieważ jeszcze zaledwie tydzień temu byliśmy w naszym mieszkaniu w Londynie i zabawialiśmy się grami komputerowymi, jak miliony innych dzieci... a teraz jesteśmy tu w niewiarygodnej grocie, na łodzi, która wydaje się magiczna, w towarzystwie przyjaciela, który też jest... magiczny, jak wszystko to, co nas otacza. I to nie jest nic innego, jak dowód na to,  że mamy szczęście. Nieprawdopodobne szczęście, którego nie możemy zmarnować." Poznajemy również Nestora, który od lat jest ogrodnikiem w domu, który kupili rodzice Jasona i Julii. Ale Nestor nie jest tylko ogrodnikiem. Coś przed dziećmi i całą rodziną ukrywa. W domu są drzwi, które zastawione są szafą aby nikt ich nie widział i się nimi nie interesował. Czy dowiemy się jaką tajemnicę kryje dom? Co jest za tajemniczymi drzwiami? Co odnajdą dzieci, czego się dowiedzą i dokąd ich to wszystko zaprowadzi? Jaką rolę w całej historii odgrywa Nestor? A może jest ktoś jeszcze, kto w tym wszystkim macza palce?

Każdy rozdział ma średnio 6-8 stron. Myślę, że to spowoduje iż po książkę sięgną również Ci, którzy za czytaniem nie przepadają a czytają od czasu do czasu. Rozdziały poprzedzone są odręcznymi rysunkami stworzonymi ołówkiem lub czarną kredką. To sprawia, że po każdym rozdziale można wziąć oddech przed dalszymi przygodami dzieci. I choć można ten oddech wziąć to czytałam na jednym wdechu...
Dosyć duże literki również są zachętą do lektury.Nie myślałam, że tak szybko przeczytam tę książkę a trwało to zaledwie jedno popołudnie. Trochę bałam się, że lektura młodzieżowa do mnie nie przemówi. Okazało się, że "Wrota czasu" są zdecydowanie lepszą pozycją czytelniczą niż niejedna książka dla dorosłego czytelnika.

Moje pierwsze spostrzeżenie dotyczyło okładki. Jest to twarda oprawa w obwolucie. Zawsze zdejmuję obwolutę i zaglądam co jest pod spodem. I tu niespodzianka. Oczom ukazuje się zeszyt stylizowany na stary z powycieranymi brzegami i rogami. Z pożółkłą kartką i zabrudzonym grzbietem. Dla mnie bomba. O wiele ładniejsza i ciekawsza okładka niż to co widać na obwolucie. Ale to co podoba się mi nie musi młodszemu czytelnikowi. Być może młodszemu czytelnikowi, do którego skierowane są "Wrota czasu", bardziej spodoba się to co widzi na okładce bez zagłębiania się co obwoluta sobą zakrywa.
Dla grafika, który zajął się okładką i wyglądem całej książki wielkie brawa. Postarał się on, żeby książka wyglądała faktycznie jak stary zeszyt, z pożółkłymi kartkami, planami, z pismem, które jest tajemnicą. Mapy, szyfry, klucze i wiele tajemnic sprawia, że z niecierpliwością zaczęłam czytać... Z myślą, że zerknę tylko o czym jest książka i czy jest wciągająca. No i dałam się porwać przygodzie...Na chwilę znowu stałam się jedenastolatką. Ani przez chwilę nie nudziłam się czytając bo ciągle się coś działo. Gdy jedną zagadkę dzieci rozwiązały pojawiała się następna. A co ważne, książka sprawia, że myśli się razem z głównymi bohaterami. Bohaterzy uczą logicznego myślenia. Wiem, można się przyczepić, że są to banalnie proste rzeczy ale czasem i tego brakuje w naszym życiu i postępowaniu.
Do tego wszystkiego łatwy, prosty i przystępny język nie sprawiający trudności w czytaniu. Nie ma obcych słów, nie ma zbyt wiele odnośników i wyjaśnień.
Mogę się przyczepić do jednej rzeczy. Zauważyłam kilka błędów korektorskich. Nie są one bardzo widoczne i nie przeszkadzają ale są.

Zdecydowanie polecam poznanie przygód rodzeństwa i Ricka oraz odkrycie co kryje dom. Dorosły czytelnik znowu stanie się jedenastolatkiem a jedenastolatek przeżyje przygodę na świeżym powietrzu zamiast siedzieć przed komputerem. Za przemawia również cena. Uważam, że niespełna szesnaście złotych to nie jest dużo jak na książkę wydaną w tak śliczny i efektowny sposób. Moja książka stanie na półce z książkami dla Emilki ale najpierw zdejmę obwolutę :)


Moja ocena
8/10


Cena: 15,71
Stron: 222, Format: 15x21 cm
ISBN: 978-83-7770-627-5, EAN: 9788377706275
Rok wydania: 2012,
Wydawnictwo: Olesiejuk
Kategorie: powieść, dla młodzieży,
Oprawa: twarda oprawa w obwolucie


Książkę dostałam od wydawnictwa Olesiejuk dzięki panu Patrykowi. Dziękuję.