środa, 9 maja 2012

"Ona i on. Całkiem zwyczajna historia." Nudna historia...

Jakiś czas temu (nie przyznam się jaki czas temu) przywędrowała do mnie włóczykijka.
Z chęcią zabrałam się do lektury bo dawno włóczącej się książki w swoich progach nie gościłam.
No i na tym się moje chęci i przyjemności skończyły...



Dwoje dorosłych ludzi spotyka się w momencie gdy nie szukają drugiej połówki. I tyle. Doczytałam do 85 strony. Dużo to czy mało? Nie wiem. Zresztą nie ma to znaczenia. Jak dla mnie książka nudna. Nie dzieje się nic co wciąga czytelnika do świata bohaterów. Nie ma historii, która intryguje i interesuje. Brak fajnego wątku. Trudność w czytaniu i zorientowaniu się sprawia podział na to, co myśli i jak widzi rzecz "ona" i "on". Autorka (albo wydawca) zaznaczyli kogo
dana część książki dotyczy ale uważam, że mało wyraźnie.Nie napiszę dużo na temat włóczykijki bo trudno napisać gdy tak mało się przeczytało i do tego bez szczególnego zainteresowania. Czytałam bo czytałam z nadzieją, że stanie się coś, co mnie zainteresuje.
Ponieważ nic takiego nie miało miejsca odłożyłam książkę na bok i wzięłam do ręki następną, która czekała w kolejce.

Według mnie ta książka nie powinna wędrować dalej ponieważ nie wnosi nic po przeczytaniu i nie interesuje. Szkoda czasu na takie książki.

Książka trafiła do mnie z Włóczykijki.





8 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że ja też nie mam szczęścia do Włóczykijek, na chyba 6, które gościłam tak z 1,5 mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja doczytuję do równej stówy :) Jak mi nie odpowiada to się z nią miło żegnam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja podobnie jak Aleksnadra czytam do około 100 strony, jak książka mi nadal nie podchodzi, nic się nie dzieje i wieje nudą, rzucam w kąt i nigdy do niej nie wracam ;)
    Szkoda czasu na nudne lektury.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja przeczytałam również w ramach "Włóczykijki" i zaliczam ja do swoich ulubionych, może nie ambitna ale dużo w niej mądrości na temat partnerstwa w związku i akceptacji słabości, ale i tolerancji dla odrębności. Stoi sobie na mojej półce w gronie ulubionych i mam nadzieję kiedyś jeszcze do niej zajrzeć. uważam za jedną z bardziej udanych "włóczykijkowych" jakie do mnie trafiły, bo tak samo jak Agnesto pisze mało, która wędrująca książka mnie do tej pory zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie nie zachęca już sama okładka i tytuł - po prostu w tym momencie nie mam ochoty na takie historie. Jak widać w komentarzach, zdania na temat tej książki są podzielone. W każdym razie rzeczywiście nie warto tracić czasu na coś, co nas nie interesuje..

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro książka Ci się nie spodobała, to i ja nie będę ryzykować. Dzięki za cynk:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie! A ja miałam całkiem odmienne zdanie, może warto było doczytać dalej? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, na pewno nie przeczytam, szkoda czasu ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Chętnie Ciebie odwiedzę.