czwartek, 26 kwietnia 2012

"Zakręty losu" Agnieszka Lingas-Łoniewska

Niespodziewanie, bo chciałam zrezygnować z udziału we Włóczykijce przywędrowały do mnie "Zakręty losu" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Tym  bardziej niespodziewanie, że czytałam wówczas dwie książki i trzecią z Emilką. Spokojnie usiadłam na kanapie w pokoju, wzięłam "Zakręty losu" do ręki z myślą, że zerknę na pierwszą stronę jak pisze pani Agnieszka. Po przeczytaniu trzeciego rozdziału stwierdziłam, że nie mam przecież teraz czasu na czytanie. Odłożyłam więc książkę do koszyczka, gdzie pod ręką mam aktualnie czytane książki i zajęłam się domowymi obowiązkami. I to właśnie świadczy o dobrej książce.

"Zakręty losu" to pierwsza książka napisana przez Agnieszkę Lingas-Łoniewską, którą miałam okazję czytać. I przyznam, że gdyby nie Włóczykijka to z pewnością nie sięgnęłabym po tę lekturę. Po szkole średniej mam jakieś skrzywienie, że polscy autorzy to się nadają do pisania listy gości na imprezę a nie do książek. I znowu się pomyliłam.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Obiecany stosik

Problem znacie bo pewnie też taki macie: obiecywałam sobie, że kolejnej książki nie kupię bo nie mam pieniędzy, bo czasu nie mam, bo nie przeczytałam jeszcze innych, które na półce na swoją kolej czekają. I jak zwykle przegrałam z tym założeniem.
Tak więc prezentuję Wam kolejne moje zdobycze.
Pierwszy stosik jest pożyczony. Od mojego niezastąpionego Bujaczka. Bardzo Ci Irenko dziękuję. Tym bardziej, że nie spodziewałam się takiej ilości książek od Ciebie tym razem. No i tradycyjnie wypożyczone z biblioteki.

Od góry zaczynając:
- "Lato w Savannah" Beth Hoffman - z biblioteki,
- "Wieczna miłość" J.R. Ward III tom cyklu - z biblioteki, choć długo się przed tą serią broniłam to muszę przyznać, że czyta się świetnie i ciągle coś się

niedziela, 22 kwietnia 2012

Spacer w parku i plany na majówkę

Tak ładnie dzisiaj słoneczko świeciłe, że aż szkoda było w domu siedzieć. Do kościoła wyszliśmy dzisiaj trochę wcześniej niż zwykle. Kościół mamy przy parku więc zaliczyliśmy południowy spacer. Po kościele obiad i Emilka poszła spać. Oczywiście obowiązkowo mama musiała dziecku poczytać bo bez czytania Emilka spać już nie chodzi. A jakże. Czytanie ma po mamie :)
Po popołudniowym spaniu wybraliśmy się na dłuższy spacer do parku. Słoneczko cudnie świeciło. W parku dużo rowerzystów, spacerowiczów. Dzieci grały w piłkę, huśtały się na huśtawkach, jedna para leżała na kocu na trawie (chyba trochę za wcześnie na koc i leżenie na trawie?) a kilkanaście osób paliło ognisko i zajadali się kiełbasą z ogniska.
Na majówkę nie mamy planów wyjazdowych. Raczej odwrotnie. Spodziewamy się gości. No i z mężem wpadliśmy na pomysł, że jak tylko pogoda dopisze to też urządzimy sobie taki piknik w parku. W parku jest wyznaczone miejsce na palenisko i jest chrust przygotowany do palenia. Są ławki, stoły. Teren ogrodzony a wszystko na piasku i trawie. Nie ma obawy, że coś się zapali. Plany więc są. Może na jeden dzień skoczymy gdzieś poza stolicę?

Jutro pokaże Wam stos książkowy, który uzbierałam przez ostatni miesiąc. Jest co czytać, jest. Do tego stopnia, że nie mogę się zdecydować, którą książkę czytać następną...
A teraz kilka migawek z sesji zdjęciowej. Emilki oczywiście :)



wtorek, 17 kwietnia 2012

Franklin i skaczące buty


Wydawnictwo: debit
Seria: Franklin i przyjaciele


Wśród kolegów Franklina bardzo popularna staje się zabawa w skakanie na specjalnych sprężynowych butach. Żółwik także chciałby dostać skaczące buty, więc umawia się z rodzicami, że pomagając w domu, zapracuje na ich zakup.
Cena: 7zł

Po raz pierwszy miałam okazję poznać przygody żółwika Franklina. Oczywiście poznała je również Emilka.
Książeczka powstała w oparciu o książki autorstwa Paulette Bourgeios i Brendy Clark.
Na podstawie serii telewizyjnych filmów animowanych Franklin i przyjaciele.
Ilustracjami są więc kadry z tego filmu bo sprawia, że mamy wrażenia oglądania animacji.
Moje wrażenia po lekturze są obiecujące. Obiecujące na tyle, że szukam kolejnych przygód dzielnego żółwika.
Opowiadanie nadaje się akurat do przeczytania przed snem. Główny bohater jest dzielnym zwierzątkiem, które chętnie się uczy i jest odważny. Nie boi się nowych wyzwań a jak trzeba zapracować sobie na coś to chętnie przystępuje do działania. Franklin ma dużo przyjaciół i znajomych: misia, królika, ślimaka, lisa, gąskę, bobra... Wyliczać można jeszcze długo.
Młody czytelnik nauczy się z Franklinem nowych rzeczy, pomagania innym ale i przyjmowania pomocy.

W serii z Franklinem ukazało się dużo książeczek. Każda traktuje o czymś innym. Są to jednak sprawy codzienne, które mogą spotkać każde dziecko. Z przyjemnością i ciekawością poznam kolejne przygody małego żółwika. Jestem przekonana, że każde dziecko polubi Franklina i nowe sytuacje nie będą dla dziecka stresujące bo przecież jest Franklin.


Opis i zdjęcie pochodzą ze strony www.wydawnictwo-debit.pl

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Przesyłka dla mnie w ramach kryminalnej majówki

Z poprzednich wymianek również jestem bardzo zadowolona ale z tej szczególnie. A wszystko dzięki Ulkaaz bo to od niej dostałam przesyłkę niespodziankę.
Od razu wiedziałam, że przesyłka jest w ramach kryminalnej wymianki, którą tradycyjnie zorganizowała Sabinka. Z wielkim zainteresowaniem otworzyłam wielką kopertą i ze środka wyjęłam część zawartości. Słodkości i jakiś woreczek... W kopercie było jeszcze coś zapakowane w papier do pakowania prezentów i owinięte szarym sznurkiem. Znowu niespodzianka... Co jest w środku?
Na samym końcu z koperty wyjęłam coś dla mojej Emilki. Ulkaaz nie zapomniała o mojej córci. I w ten sposób miło mnie zaskoczyła.
To chcecie już zobaczyć czym sprawiła mi taką radość? Zobaczyć możecie ale czytała będę tylko ja, ha!

dwie książeczki i dwie zakładeczki, które skradły moje serce i już są moimi ulubionymi zakładkami

Tych książek jeszcze nie czytałam i chętnie się zanurzę w treści. Alex Kave bardzo lubię a dodatkowo mam w domu prawie wszystkie jej książki wydane w Polsce więc ucieszyłam się ze "Zła koniecznego". Cobena znam ale tej nie czytałam i chętnie przypomnę sobie twórczość tego autora.


Prócz książek dostałam słodkości. Kinder Bueno w trakcie fotografowania trafiło w małe rączki i nim się zorientowałam było już bez papierka i znikało w małej buzi.
W tajemniczym woreczku były herbaty. Zieloną z lawendą już jedną wypiłam i była pyszna. Polecam Wam te herbatkę. Sama ją kupię jak w sklepie spotkam. Nie piłam jeszcze takiej z lawendą.

A to dla Emilki książeczka, której się nie spodziewałam. Nie znałam tej serii i przygód Franklina ale już znam. Emilka też bo przed spaniem obydwie poznałyśmy się z miłym żółwikiem i lektura książeczki już za nami.
Ale to nie ostatnia książeczka z Franklinem w roli głównej. Wydawnictwo debit ma swoja siedzibę w Bielsku Białej a tam do liceum chodzi Emilki chrzestny więc w najbliższym czasie kilka kolejnych książeczek trafi do nas poprzez ręce Emilki chrzestnego.


Ja do książek nie sięgnę wcześniej niż w czasie majówki bo z takim przeznaczeniem dotarła do mnie cała przesyłka. Herbata nie dotrwa do maja, oj nie. Za słodkości nie biorę odpowiedzialności. Ja nie ale jak mój mąż otworzy szafkę, gdzie one są schowane to ja nawet nie będę wiedziała kiedy znikną.
No to tyle u mnie w ramach wymianki.
Bardzo dziękuję Sabinko za zorganizowanie tej, szczególnej dla mnie wymianki. Tobie Ulkaaz za świetny wybór książek i trafionych dodatków a Wam wszystkim za udział. Mam nadzieję, że spotkamy się w następnej, wakacyjnej wymiance.

piątek, 13 kwietnia 2012

13-go wszystko zdarzyć się może... audiobook do wzięcia i moje wrażenia po lekturze

Dawno mnie nie było w postaci posta na swoim blogu. Ale na Waszych jestem codziennie.
Ale dzisiaj jest 13-go w piątek - moja ulubiona data więc jestem tu, żeby Wam coś zaproponować.

Co powiecie na audiobooka Danuty Wałęsy?


Zasady jak zawsze:
- komentarz pod tym postem - każdy komentarz się liczy,
- podlinkowane zdjęcie na swoim blogu, aktywny link - będę sprawdzała, taka zołza jestem.

Wybór będzie subiektywny. Nie będzie losowania tylko sama wybiorę jeden komentarz, który najbardziej mi się spodoba. Możecie więc śpiewać, tańczyć, recytować, robić miny, opowiadać dowcipy, w komentarzu zostawić tylko kropeczkę albo co Wam do głowy przyjdzie. Ja wybiorę jedną osobę, do której audiobook w formacie mp3 powędruje.
Losowanie w majówkę a dokładniej 3 maja - ważne święto dla naszego narodu. Tak patriotycznie się zrobiło. Wyniki postaram się podać tego samego dnia czyli 3 maja właśnie.

No to kto pierwszy?

Tę książkę przeczytałam w dwa dni.
Napisana jest prostym (zbyt prostym), codziennym językiem. Czyta się tak jakby się słuchało opowiadania autorki. Ale zmęczyła mnie ta lektura. Danuta Wałęsa nie jest konsekwentna w swoim pisaniu i we wspomnieniach. Dla przykładu. Pisze, że po urodzeniu pierwszego dziecka nie dostała kwiatów od męża. Jakiś czas dalej pisze, że gdy urodziła drugie dziecko nie pamięta czy dostała kwiaty podobnie jak przy pierwszym synu. A opisując historię przyjścia na świat pierwszej córki przeczytałam, że podobnie jak przy poprzednich dzieciach, mąż nie odebrał jej ze szpitala z kwiatami.
Przy rozdziałach związanych z polityką (a to prawie cała książka) nudziłam się i miałam wrażenie, że wszystko to autorka już napisała w poprzednich rozdziałach.
Jak dla mnie, najbardziej interesującą częścią książki były zdjęcia.
Zastanawiałam się jakie są plusy tych wspomnień. Oczywiście fakt, że wiele spraw autorka sprostowała i poznaliśmy jej punkt widzenia. Podziwiam ją za jedną rzecz. Za to, że dała radę przy ośmiorgu dzieciach choć czasami miała dosyć. Że wciąż trwała przy mężu i trwa do dzisiaj. Nie odniosłam tylko wrażenia, że teraz potrafi już u męża dopominać się o swoje. Ale to tylko moje odczucia.

Choć książka jest gruba dobrze się czyta. Bardzo dużo czytelnik dowiaduje się o uczuciach i emocjach autorki do męża, dzieci, rodziny czy sytuacji, w jakiej się znalazła ze swoją rodziną. No i to tyle według mnie co można z tej książki wyciągnąć...
A sięgnęłam po wspomnienia Danuty Wałęsy z czystej ciekawości. Póki co ten gatunek literatury nie należy do moich ulubionych.