poniedziałek, 18 marca 2013

Kilka dni oddechu poza domem

Chciałam zacząć od "witajcie" ale ostatnio dwa razy przeczytałam, że tak się nie zaczyna...

Leń mnie ogarnął. Nie, nie przesilenie wiosenne i nie pogoda ma na mnie taki wpływ. Czasem tak mam, że nic mi się nie chce łącznie z czytaniem. A do czytania do recenzji czekają trzy książki... Z recenzjami u mnie jest tak jak z lekturami w szkole. Jak coś muszę to mnie krew zalewa i odwlekam, odwlekam aż wreszcie muszę bo się zobowiązałam, prawda?

Na początku marca na kilka dni pojechaliśmy całą rodziną na południe Polski. Tam mieszkają moi dziadkowie - rodzice mojego taty i taty rodzeństwo. Babcia ma lat 84 a dziadek 88. Oboje dobrze się trzymają, zrobią wszystko w domu. Dziadek drwa narąbie, sam zrobi kiełbasę, szynkę, salceson. Takie prawdziwe, domowe jedzenie. Bez chemii, bez świństw. Babcia dom ogarnie, ugotuje obiad, ciasto pyszne upiecze. W przyszłym roku dziadkowie będą obchodzić 65 lecie małżeństwa. Ale nie zawsze jest kolorowo. Nie omijają naszej rodziny i złe sytuacje, zdarzenia. Kilka lat temu umarł wujek - ojciec mojego chrześniaka. Pół roku temu jeden wnuk dziadków stracił oko... Można powiedzieć, że to życie i nigdy nie jest tak, żeby tylko dobre rzeczy się zdarzały. Racja. Tylko mamy wrażenie, że zaczyna się coś sypać...

Na dobrą sprawę cała rodzina taty mieszka na południu. Góry, inne powietrze, kojąco szemrze woda, która płynie tuż pod domem... Mój drugi dom... Uwielbiam tam jeździć. Czuję się jak u siebie. Tylko czas tam płynie za szybko i kilka dni minęło zanim się spostrzegłam... Ale latem planuję tam na dłużej pojechać z Emilką i cieszyć się rodziną, miejscem, powietrzem i życiem.
Pojechaliśmy tam z okazji urodzin mojego chrześniaka, który jest chrzestnym mojej Emilki :) Chrześniak już nie taki malutki bo skończył 19 lat i do Warszawy wybiera się na AWF.
W sobotę był zjazd rodzinny na tort urodzinowy. W niedzielę poprawka bo nie każdy mógł w sobotę. Było fajnie. Wesoło, rodzinnie, ciepło. Tak jak być powinno.

W poniedziałek odwiedziłam sklep z tkaninami. Uwielbiam ten sklep. Malutki, rodzinny interes ale gdy się tam wejdzie... Nie chce się wyjść. Każdą tkaninę mogłabym dotykać, oglądać, wyobrażać sobie co z niej można uszyć, gdzie to potem położę, do czego wykorzystam. Kupiłam kawałek na obrus do kuchni. Muszę jeszcze koronkę dokupić i dać do uszycia bo ze mnie taka krawcowa jak z koziej d_ _ _ trąba.  Dwie lewe rączki do szycia to coś znaczy :) Pisałam już kiedyś, że nawet guzika ładnie przyszyć nie potrafię bo mi się nitki plączą.

Na allegro tutaj kupiłam kilka metrów materiału, z którego chcę mieć uszyte zasłonki do kuchni, obrus/bieżnik i ściereczki. Tak mi się chce wiosny, że muszę coś w tym kierunku zdziałać. Jak już będę miała gotową wiosenną kuchnię to się pochwalę.
Jakie zmiany na wiosnę u Was?



czwartek, 14 marca 2013

Stos 4/2013

Znowu uzbierało się kilka sztuk ale żadna nie jest kupiona :) Cieszy mnie to bo ciągle trwam w postanowieniu i nie kupuję nowych książek. A moje nowe nabytki prezentują się tak i są to:

- "Zajrzeć do raju" Liuanne Rice, wymiana na LC,
- "Dziedzictwo" Katherine Weeb, wymiana na LC,
- "Białe trufle" N.M. Kellby, również wymiana na LC,
- "Ciotki"  Anna Drzewiecka, do recenzji od wydawnictwa M,
- "Sztuka uprawiania róż z kolcami" Margaret Dilloway, do recenzji jak wyżej,
- "Czarna mewa" Franco Scaglia jak wyżej.


Co widzicie dla siebie? Która książka szczególnie Was interesuje? Którą chciałybyście przeczytać już?

niedziela, 3 marca 2013

"Znikający króliczek" i "Tajemniczy kucyk" Holly Webb

Kolejne moje spotkanie z serią Magic Molly i autorką Holly Webb, które uważam za udane.

Na urodzinowym przyjęciu swojej siostrzyczki Molly poznaje magika. Fantastyczny Feliks wyciąga z kapelusza małego króliczka, który jednak bardzo dziwnie się zachowuje. Nie dość, że wciąż ma czkawkę, to na dodatek cały czas znika. Żeby uniknąć kłopotów, Molly musi jak najszybciej odnaleźć psotne zwierzątko.
















Tym razem Molly spotyka króliczka, który razem z magikiem występuje na urodzinowym przyjęciu. Molly od razu zauważa, że króliczek nie jest zwyczajnym króliczkiem... Śnieżek, tak się owy króliczek nazywa,  zmienia kolor futerka ale nie robi tego sam z siebie... Pomaga mu w tym Molly, która ma magiczne zdolności i między innymi potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Króliczek ma nie lada problem: ma czkawkę a kilka chwil później znika. Znika i pojawia się w różnych miejscach, o których nie zawsze może zdecydować. Ale znikanie Śnieżka jest tajemnicą i wie o tym tylko Molly. Dorośli i tak by przecież nie uwierzyli. Zadaniem Molly jest pomóc króliczkowi aby nie miał więcej czkawki i nie znikał. Tylko jak to zrobić? Czego o sobie i o króliczku dowie się Molly? Jak zakończy się spotkanie Śnieżka i dziewczynki?

Książeczka, podobnie jak dwie poprzednie, wydana jest w kolorze czarno-białym. Dziecko może skupić się na opowiadaniu a w wolnej chwili chwycić kredki i pokolorować obrazki według swojej wyobraźni. Tradycyjnie na końcu jest kilka dodatkowych rysunków, które tylko czekają na uzupełnienie kolorami przez małe rączki. 

Duże litery, łatwa i mądra historia sprawiają, że książka zachęca do lektury. Czytelnik dowie się, że posiadanie zwierzęcia czy choćby opieka przez kilka dni oznacza nie tylko zabawę i przyjemność z posiadania zwierzaka ale również obowiązki. I to obowiązki są priorytetem. Po powrocie ze szkoły nie można zapomnieć o pupilu i zająć się grą czy zabawą z koleżankami ale trzeba najpierw sprawdzić, czy zwierzątku nic nie potrzeba. należy pamiętać o miseczce z wodą, o jedzeniu, o sprzątaniu klatki. Jeśli zwierzątko jest chore to należy iść z nim do weterynarza. Czasem trzeba podjąć też trudną decyzję jaką jest oddanie zwierzęciu wolności kosztem tęsknoty za pupilem. Lektura uczy odpowiedzialności o daje świetny przykład bycia odpowiedzialnym.


Moja ocena:
8/10





Do kuźni dziadziusia Molly trafia kucyk Sopelek, który za nic w świecie nie pozwala się podkuć. Nie jest to jednak zwykły konik - ma wyjątkowy sekret. Tak naprawdę jest jednorożcem. Molly musi mu pomóc odzyskać wolność i odnaleźć miejsce, gdzie będzie szczęśliwy. 













Kucyk Sopelek trafia do kuźni dziadka Molly aby go podkuć. Jest jednak problem bo Sopelek za nic w świecie podkuć się nie daje.Dodatkowo właścicielka Sopelka nie jest miłą osobą. Nie rozumie dlaczego dziadek Molly nie chce kucyka podkuć i jest zła, że została oszukana gdy kucyka kupowała. i jest zła, że kowal odmówił podkucia kucyka. Molly w tym czasie zdążyła już poznać przyczynę, dla której Sopelek nie daje się podkuć. Okazuje się, że nie jest zwykłym koniem. Jest jednorożcem. Molly zrobi wszystko aby uwolnić jednorożca z rąk pani James i pomóc mu odzyskać wolność. 

Molly ma trudne zadanie bo kucyk jest też własnością Alice. Alice to dziewczynka, która niedawno dołączyła do klasy, gdzie uczy się Molly. Alice jest cichą i spokojną dziewczynką, która nie nawiązuje szybko znajomości. Alice jest też mądrą dziewczynką bo szybko orientuje się, że kucyk tęskni za wolnością. Postanawia któregoś wieczoru nie domknąć boksu, gdzie noc spędzał Sopelek i w ten sposób mógł uciec ze stajni. Molly razem z Alice muszą  coś wymyślić aby Sopelek był szczęśliwy, cieszył się wolnością i pod żadnym pretekstem nie został podkuty bo straci magiczną moc i nie będzie już jednorożcem.

Książeczka uczy myślenia o drugim stworzeniu. Pokazuje, że nie tylko liczy się to co my chcemy ale ważne też są pragnienia i emocje drugiej osoby czy drugiego zwierzęcia. Alice mogła zamknąć boks a wtedy Sopelek nie uciekłyby do Molly. W rezultacie mogło więc dojść do podkucia jednorożca a ten stałby się zwykłym koniem i całe życie spędziłby już w stajni. Główna bohaterka jest mądrą dziewczynką, która ciągle czegoś się uczy, chętna do poznawania świata, do niesienia pomocy, nie myśli tylko o sobie. Jest odpowiedzialna i rozsądna. Analizuje swoje zachowanie pod kątem ewentualnych konsekwencji. Molly to dziewczynka, która śmiało może być wzorem dla mojej Emilki :)

Czarno-białe rysunki, duża czcionka, mądra historia,  Wszystko zawarte w małej, niepozornej książeczce dla dzieci. Ale tym razem niespodzianka. Na końcu nie ma kilku rysunków, które można według własnego pomysłu pokolorować. Nie wiem czy to zamierzone czy nie a uważam, że być powinno. Ja co prawda nie mam zdolności plastycznych ale Emilka jak podrośnie chętnie pokoloruje wszystkie rysunki, które w książeczce znajdzie. Myślę, że nie tylko obrazki nabiorą kolorów. Literki też :)

Czekam na kolejne przygody Molly i chcę poznać "Nieśmiałego prosiaczka" i "Kaczkę przynoszącą szczęście".

Cóż ja mogę Wam więcej o książeczkach napisać, żeby zachęcić? Jeśli szukacie książek, które:
- będą mądre, bez obco brzmiących słów,
- mają dużą, wyraźną czcionkę,
- są idealne do samodzielnego czytania,
- napisane są prostym, dziecięcym językiem,
- nie tylko bawią ale i uczą,
- dają upust wyobraźni poprzez samodzielne kolorowanie
-
to właśnie znaleźliście. Seria Magic Molly jest idealna zarówno na prezent jak i do domowej biblioteczki Twojego dziecka.

Moja ocena:
8/10

Obydwie książki otrzymałam od wydawnictwa Znak emotikon