wtorek, 9 października 2012

"Strażnik marzeń" Mariusz Surmacz. Sex, alkohol i motocykle...

Trafiła do mnie  z Włóczykijki niepozorna książeczka. Zanim się do niej dobrałam obejrzałam ją z każdej strony. Zastanawiałam się, dlaczego ja ją chciałam przeczytać? Okładka mało zachęcająco jak dla mnie. Wydawnictwo, z którym nie mam pozytywnych wspomnień po dotychczasowych lekturach ich książek. Czytać, nie czytać? Oto jest pytanie...  Moja odpowiedź będzie na końcu tej recenzji. I będę przeklinała. Z góry uprzedzam...


Max rozstaje się z ukochaną kobietą i wyrusza w drogę swoim motocyklem. Ucieka od codzienności w nowy, nieznany świat i szuka zapomnienia w seksie. Jadąc przed siebie bez celu, spotyka wielu ciekawych ludzi, którzy ubarwiają jego podróż wątkami zaczerpniętymi z ich własnych przeżyć. Wspomnienia mężczyzny z przeszłości zaczynają mieszać się z wyimaginowanymi rozmowami prowadzonymi z kobietą, którą opuścił.

Książka skierowana jest do dorosłego, wrażliwego czytelnika, któremu nieobce są tematy ogólnie uznawane za niewygodne.












Moje wrażenia po lekturze są bardzo różne i skrajne jednocześnie. Bo z jednej strony bardzo dobrze i szybko czytało się książkę, ciągle coś się działo ale z drugiej strony były takie sceny, że normalnie ekranizacja lektury nie wchodzi w grę. No, chyba że jakiś erotyk :)

Usiadłam wygodnie i zagłębiłam się w lekturze. Normalnie po przeczytaniu tej książki mam teraz straszne skojarzenia. Samo słowo "zagłębiłam się" już jest dla mnie podszyte erotyzmem i wulgarnością a przecież jestem dorosłą kobietą, żoną  matką więc co mnie tak zgorszyło? Już na siódmej stronie książki mamy bardzo szczegółowy opis seksu oralnego z kobietą, którą główny bohater spotkał w barze. Oczywiście Max zatrzymał się tak przypadkowo aby odpocząć i wypić kawę. Max ucieka przed siebie, sam nie wie dlaczego i dokąd. Twierdzi, że zostawił swoją miłość dla jej dobra ale ja mam wrażenie, że on najzwyczajniej w świcie szuka wrażeń. I to erotycznych, jak większość facetów zresztą. Feminizmem zawiało? Cóż, takie mam wrażenie po "Strażniku marzeń". A że Max ma motor i jest harleyowcem to jest mu łatwiej te kobiety wykorzystywać. Uważam, że wykorzystuje kobiety aby zaspokoić swoje potrzeby seksualne. 

Nasz bohater, motocyklista, w trakcie swojej krótkiej podróży, spotyka osiem kobiet z czego połowa idzie z nim do łóżka bez żadnego ale... Nie mają oporów, żeby zrobić mu dobrze, mimo że z kimś są związane. Nie wszystkie mają partnera ale znajoma z baru sama oferuje swoje wdzięki i proponuje mu przecież Maxowi powtórkę z rozrywki. Gdy tylko w tekście pojawiała się nowa, damska znajomość, wiedziałam że w rezultacie będzie to znajomość skonsumowana. Nie myliłam się ani razu. No, tylko z Anielą Max nie poszedł na maxa bo to babcia już przecież była... 

Książka zawiera dużo (za dużo jak na taką historię i książeczkę) scen erotycznych i to ze szczegółami. "Wyssała ze mnie wszystko - do ostatniej kropli."... Zastanawiam się czy każda kobieta, no połowa napotykanych przez mężczyzn, tak łatwo robi facetowi dobrze i daje się poznać z każdej strony...  Wiecie co mam na myśli pisząc "z każdej strony"? Może powinnam napisać "od każdej dziurki"? Seks oralny, analny... Co kto sobie życzy. Szczegóły zbliżeń, bardzo osobiste wyznania napotykanych ludzi, zaufanie na 100% do drugiej osoby.

Nie, nie jestem pruderyjna. Ba. Nawet lubię sceny erotyczne w książce tak jak i w filmie ale uważam, że w tej książce takich scen jest za dużo. Albo może nie tyle za dużo scen erotycznych co za dużo kobiet, które tak łatwo oddają się facetowi na motorze. Zastanawiam się, jaka część historii z książki jest historią z życia autora? Czy to tylko fantazja czy może autopsja? A może autor chciałby kiedyś tak na motorze przez świat przed siebie i żeby połowa napotkanych kobiet... Właśnie zdałam sobie sprawę, że te kobiety były przecież atrakcyjne. Każda napotkana a atrakcyjna oznacza zadbaną i ładną. 

Trudno mi napisać cokolwiek o "strażniku marzeń" bo według mnie główną rolę w książce gra seks, alkohol i motocykl. O ile motocykl jest ok i to rozumiem to już seksu w takiej ilości i alkoholu w jeszcze większej nie rozumiem. Czyżby autor chciał nam pokazać, że każdy się pieprzy i w każdym domu się pije na umór? Wiem, czepiam się ale wciąż mam mieszane uczucia po lekturze. Jak już pisałam, książkę czyta się szybko i łatwo. Mnie wciągnęła. Tylko czy cała historia nie jest przesadzona? Max na każdym kroku spotyka życzliwych ludzi, sam jest pozytywnie nastawiony do ludzi. Dziękuję, proszę, przepraszam. Słyszeliście, że dobrocią można kogoś ujebać? Takie mam właśnie odczucie gdy myślę o motocykliście. Choć z jednej strony jest miły i pomocny, Anieli narąbie drwa, posłucha drugiego człowieka, uratuje życie, weźmie psa i będzie o niego dbał ale jak traktuje kobiety? Przedmiotowo...Sex oralny, analny. Niesmak miałam już po przeczytaniu siedmiu pierwszych stron. I cała książka taka jest...

Nie polubiłam Maxa a już zupełnie mam złe zdanie o kobietach, które na swojej drodze napotkał a te służyły mu swoim ciałem. I chyba te kobiety mnie wkurwiły najbardziej. Ani jedna nie powiedziała Maxowi "nie". No i Max na złą drogę sprowadza młodego Marka, zapraszając go na ognisko z przypadkowo poznanymi wcześniej trzema dziewczynami... Impreza kończy się seksem Maxa z Barbarą ale i Marka z bliźniaczkami... Żałosne...

I teraz się zdziwicie. Mogę powiedzieć, że z jednej strony książka mi się podobała. Tylko wyrzuciłabym te sceny miłosne. Ewentualnie jedną mogłabym zostawić. Fajnie się ją czyta, są momenty zaskoczenia a całość psuje seks. Moje odczucia to zaskoczenie, zażenowanie, niesmak, podniecenie, odraza, ciekawość. 

Czy warto przeczytać? Jeśli nie zrażają Was sceny erotyczne gdzie jest dużo szczegółów a partnerzy nie kończą na tradycyjnym seksie "po Bożemu" to polecam. Mimo scen, książka ciekawa. Ale jeśli nie lubicie czytać "wyssała ze mnie wszystko - do ostatniej kropli." to darujcie sobie tę lekturę bo zdecydowanie lepiej przeczytać książkę autora, którego już znacie, lubicie i cenicie. Nawet jeśli to będzie zagraniczny autor.

Ja się Maxowi nie oddałam tak jak większość napotkanych przez niego kobiet. Max nie jest w moim typie a i ja nie jestem taką kobietą, jak te w książce...


Moja ocena
 4/10

 

Włóczykijka

8 komentarzy:

  1. oj.. niestety książka nie dla mnie, zupełnie mnie nie zainteresowała i z tego co widzę, nie mam czego żałować

    OdpowiedzUsuń
  2. Od początku ta książka do mnie nie przemawiała i z tego co widzę po recenzjach nie mam czego żałować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Twoją opinią, a najbardziej z ostatnim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej,ciężki orzech do zgryzienia-czytać,nie czytać?Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że książka nie przedstawia kobiet w zbyt dobrym świetle. Ocena nie jest zachwycająca, a i Twoja recenzja zwraca uwagę na wiele minusów, które zawiera "Strażnik marzeń", ale ja, jeśli spotkam na swojej drodze tę książkę - dam jej szansę. Lubię wątki erotyczne w powieściach, więc to zdecydowanie coś dla mnie. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tą erotyką to pewnie tak jest dlatego, że świat jest widziany oczami faceta... A wtedy erotyki się chyba nie uniknie... Ale opis książki bardzo zachęcający.
    Pozdrówka ;)
    Sol

    OdpowiedzUsuń
  7. czy pani dzisiaj rozwiąże konkurs na książkę Disneya, bo moja Gosia calutki dzień czeka...? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj dziewczyny. W obecnej Rosji (czyt. byłym ZSRR)zakazano niedawno kreskówki "Wilk i zając" Maczałyście w tym paluszki? Bez skojarzeń oczywiście;-)Zbytnie utożsamianie się z bohaterami powieści, czy filmów to zdecydowanie zły nawyk. Poszukajcie głębi, no chyba, że jej nie ma, a myślę, że tutaj jest jej aż nadto. Pozdrowienia dla motocyklistów (i ich dziewczyn)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Chętnie Ciebie odwiedzę.