W Wiśniowym Dworku, gdzieś pod litewską granicą mieszka Danusia. Jest nauczycielką w wiejskiej szkole i nie wyobraża sobie życia w wielkim mieście, pełnym spieszących się ludzi.
Na warszawskim Mokotowie, niedaleko parku Morskie Oko, mieszka Danka. Jest przebojową biznesmenką w międzynarodowej korporacji i nie wyobraża sobie życia na wsi, gdzie życie toczy się powoli, a jego rytm wyznacza przyroda. Te dwie kobiety pozornie dzieli wszystko, ale łączy jedna tajemnica.
I jeszcze ktoś. Mężczyzna, który przybył z przeszłości, by odebrać to, co do niego należy...
Książki z serii owocowej mają to do siebie, że są słodkie. Ale nie jak Harlequiny czy tanie romansidła. Historie opisane w książkach z owocowej serii są magiczne i przenoszą w magiczny świat, gdzie człowiek odnajduje szczęście. Szczęście w bardzo szerokim rozumieniu. Bo nie chodzi tylko o materialne szczęście ale również o rodzinę, przyjaźń czy odnalezienie siebie... "Wiśniowy Dworek" pochłonęłam w jeden wieczór. Takiej książki nie da się czytać dłużej choć potem się żałuje, że lekturę ma się już za sobą...
"Wiśniowy Dworek" dostałam od autorki za wzięcie udziału w konkursie na recenzję.
Moje recenzje to taka pisanina bardziej niż prawdziwe recenzje ale
ucieszyłam się jak dziecko, że się udało.
Danusia
i Danka są dorosłymi kobietami, które nic o sobie wzajemnie nie widzą.
Nie wiedzą o istnieniu tej drugiej. Ale niebawem się poznają i wszystko
stanie się jasne. Zamienią się wówczas miejscami i Danka będzie Danusią a
Danusia Danką. Ale w całej historii palce macza tajemniczy na początku
mężczyzna o imieniu Daniel. To on doprowadza do spotkania Danusi z Danką
choć nie spodziewa się i nie przewidział, że kobiety wpadną na pomysł
zamiany miejscami i życiem. Daniel od początku realizuje swój plan,
zapłacenia za przeszłość i za zło, które ktoś wyrządził. Świadomie czy
nie to już sprawa punktu widzenia.
Danusia,
Danka i Daniel. Co łączy tą trójkę? A może jest ich więcej? Ich czyli
kogo? Dlaczego kobiety zamieniły się swoim życiem z ta drugą? I gdzie tu
jest romantyzm? Gdzie tu sensacja i kryminał? Będzie się działo, oj
będzie się działo...
Ponieważ
czytałam kilka książek autorstwa Kasi to wiedziałam, że "Wiśniowy
Dworek" mnie wciągnie i jak zacznę to w mig skończę. Ale, ale. Bardzo
podobała mi się pierwsza część historii do momentu wyjaśnienia, kim jest
owy Daniel. Choć przyznam, że domyśliłam się w pewnym momencie kim są
Danusia i Danka. Daniela się nie domyśliłam. Kasiu, udało Ci się. Tu
było moje pierwsze zaskoczenie.
Książkę
czytałam z wielką przyjemnością. Nikt tak jak autorka nie potrafi
rozpisać całej historii aby ciągle się coś działo. Nawet jak czytelnik
przekonany jest, że to już koniec to autorka znowu coś wymyśli i losy
bohaterów się znowu się komplikowały.
Teraz
czas na ale. Niektóre sytuacje czy zachowanie bohaterów trochę mnie
irytowało. Czasem sam bohater bo przecież nie ma w życiu tak, że
wszystko się udaje nawet jak na początku było do bani. Nie jest nigdy
cudownie nawet gdy wydaje się, że jest. Autorka trochę odleciała (jak to
Kasia M.) wymyślając fabułę i zafundowała nam historię i ludzi, którzy
nie mają prawa żyć obok nas. Jak to w serii owocowej mamy happy end.
Danusia i Danka od razu przypadły sobie do gustu i się polubiły. Stały
się prawie przyjaciółkami. Nie miały względem siebie żadnych ale. Nie
były wobec siebie nieufne, podejrzliwe. Ja na miejscu tych kobiet, gdyby
pojawiła się druga "ja" miałabym dużo pytań, obserwowałabym. Z
pewnością nie rzuciłabym się w ramiona drugiej "ja" tak jak zrobiły to
Danusia i Danka. Owszem, nie zrobiły tego od razu a może wino im pomogło
ale jak dla mnie zbyt szybko odbyło się owe zakumplowanie.
Drugie
ale dotyczy sensacji. Fajnie, że autorka nie zbudowała fabuły wyłącznie
na historii Danusi, Danka i Daniela a wprowadziła akcję i sensację oraz
kryminalne wątki ale uważam, że choć się starała to nie wyszło to zbyt
dobrze. Wiem, że seria owocowa nie jest serią sensacyjną i takiej
lektury nie oczekiwałam ale gdy Kasia zdecydowała się taką treść
wprowadzić do książki to mogła wątek kryminalny trochę bardziej
rozbudować i dopracować. Bo cóż jest sensacyjnego w "Wiśniowym Dworku"?
Daniela przeszłość i teraźniejszość i fakt, że ściga go Interpol za
okradanie banków i mafia. I tyle jest kryminału i sensacji. No, nie
licząc kajdanek na rękach Daniela na końcu książki... Ale nie na długo
:)
Ogólnie
rzecz ujmując, "Wiśniowy Dworek" bardzo mi się podobał. Nie należy on
do książek górnolotnych ale też nie otumania. Daje do myślenia i porusza
trudne tematy. Jak choćby handel dziećmi, wyścig szczurów, trudy życia
na wsi czy polskie szkolnictwo. Przekrój poruszanych spraw w książce
jest szeroki. Wiele wątków będzie Wam bliskich i pewnie nie raz
spotkałyście się w życiu z poruszanym tematem z książki. "Wiśniowy
Dworek" to jednak miejsce magiczne jak każde miejsce z serii owocowej.
Zastanawiam się, która z książek z serii podobała mi się najbardziej.
"Wiśniowy Dworek" z pewnością :) Mam nadzieję, że "Jabłoniowe Wzgórze"
przebije "Wśniowy Dworek" i to "Jabłoniowe Wzgórze" będzie moim
ulubionym wśród owocowych miejsc na ziemi.
Poznałam losy
bohaterów "Roku w Poziomce", "Lata w Jagódce" i "Powrotu do Poziomki" a
teraz znam historię ludzi, których imiona zaczynają się na D. D jak
Danusia, D jak Danka i D jak Daniel... Czekam więc na bohaterów z
"Jabłoniowego Wzgórza"... Póki co polecam "Wiśniowy Dworek" i każdą książkę, która na okładce ma na pisane, że jej autorką jest Katarzyna Michalak W styczniu w moje ręce trafi zaś "Mistrz". Zima 2013 może być gorąca a jesienią będziemy mieli wyż demograficzny...
Moja ocena
8/10
Dzięki uprzejmości samej autorki miałam okazję przeczytać tę książkę i jest świetna :) Nic dodać, nic ująć. Fani autorki będą usatysfakcjonowani :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Twoją recenzję, to wg mnie stanowczo za dużo zdradzasz z treści. Ale to w końcu Twoja recenzja i pisz, jak uważasz. Jednakże powinnaś niektóre informacje okryć tajemnicą ;]
Autorka zapowiada, że będzie fajna książka. Często o niej teraz słyszę, o ksiązce w sensie.
OdpowiedzUsuńMnie też ta książka przypadła do gustu, nie jest moim zdaniem najlepsza z dorobku autorki, ale tak jak piszesz nie otumania, a nawet wskazuje na pewne problemy i skłania do przemyśleń. Dla mnie czysta przyjemność :) Takie książki są potrzebne, gdy jest szaro i buro za oknem.
OdpowiedzUsuńRecenzja mnie zaciekawiła, może to być niezła książka
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mówię sobie, że koniecznie muszę się zapoznać z twórczością tej autorki. Chyba najwyższy czas to uczynić ;)
OdpowiedzUsuńjakże Ci zazdroszczę Wiśniowego... a tak w ogóle założyłam blog na blogerrze Waszym i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji jej przeczytać :)
OdpowiedzUsuń