czwartek, 26 kwietnia 2012

"Zakręty losu" Agnieszka Lingas-Łoniewska

Niespodziewanie, bo chciałam zrezygnować z udziału we Włóczykijce przywędrowały do mnie "Zakręty losu" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Tym  bardziej niespodziewanie, że czytałam wówczas dwie książki i trzecią z Emilką. Spokojnie usiadłam na kanapie w pokoju, wzięłam "Zakręty losu" do ręki z myślą, że zerknę na pierwszą stronę jak pisze pani Agnieszka. Po przeczytaniu trzeciego rozdziału stwierdziłam, że nie mam przecież teraz czasu na czytanie. Odłożyłam więc książkę do koszyczka, gdzie pod ręką mam aktualnie czytane książki i zajęłam się domowymi obowiązkami. I to właśnie świadczy o dobrej książce.

"Zakręty losu" to pierwsza książka napisana przez Agnieszkę Lingas-Łoniewską, którą miałam okazję czytać. I przyznam, że gdyby nie Włóczykijka to z pewnością nie sięgnęłabym po tę lekturę. Po szkole średniej mam jakieś skrzywienie, że polscy autorzy to się nadają do pisania listy gości na imprezę a nie do książek. I znowu się pomyliłam.
Moje skrzywienie co raz bardziej się prostuje na szczęście.


Książka opowiada historię dwojga nastolatków, których los chciał ze sobą spotkać i poznać. Ona - Katka przeprowadziła się z tatą do jego nowej żony i córki a on - Krzysztof... Traf chciał, że jest chłopakiem przybranej siostry Katki. Na szczęście Krzysztof szybko kończy związek z Małgośką i wiąże się z Katką na dobre i złe. Póki ich śmierć nie rozłączy itp. Jak to nastolatki. Wspólnie przeżywają dobre i złe chwile, chodzą do szkoły, na imprezy, na spacery do parku, cieszą się życiem i tak byłoby do końca gdyby nie fakt, że Małgośka kiedyś związana była z dilerem narkotyków i sama brała. Ów diler jest bratem Krzyśka na domiar złego i ma nieciekawą przeszłość. Do świętych nie należy i ogólnie wszystkich ma w dupie. Wszystkich to znaczy rodziców i brata również.
Czy macie więc ochotę przeczytać "Zakręty losu"? No to czytajcie dalej.
Póki co do tego momentu książka, jak dla mnie, przewidywalna. Ale wciągająca. Napisana fajnym, codziennym językiem. Poznajemy świat, który nie jest różowy a rodzina nie spotyka się codziennie przy kolacji w domu. Tu nie ma ludzi idealnych. Każdy ma jakiś problem do rozwiązania.

Książka podzielona jest na dwie części. Osobiście uważam, że druga część jest zdecydowanie ciekawsza i mniej przewidywalna. Tutaj Katka i Krzysztof są 13 lat starsi, pracują zawodowo, zmienili miejsce zamieszkania, ich rodziny się zmieniły choć oni sami rodzin nie założyli. Oboje spotykają się niespodziewanie i stoją po dwóch stronach sprawy, gdzie z założenia wiadomo, jak powinna się skończyć. Ale tylko pozornie wiemy, która strona ma rację i kto stoi po tej dobrej a kto po złej stronie.
Krzysztof i Katka znowu muszą pokonać przeciwności losu i przekonać ludzi, że są dla siebie stworzeni.

Żywiołowo i z pasją napisane "Zakręty losu" wciągają od razu choć momentami czytałam bez zaskoczenia i trochę po to, żeby nie przeoczyć rozwoju wypadków. W książce nie ma przeskakiwania w czasie co powoduje, że czytelnik się nie gubi. Zabrakło mi odpowiedzi w książce na pytanie:kto siedział w samochodzie Krzysztofa skoro Krzysztof na szczęście żyje? A może przeoczyłam? Jeśli znacie odpowiedź to poproszę.Autorka fajnie rozwiązała sprawę myśli bohaterów. Żeby nie mieszać w głowie czytelnikowi, myśli napisane są kursywą.
Zawsze zerkam najpierw na okładkę biorąc książkę do ręki i zastanawiam się czy warto poznać co autor napisał. Tu grafika nie przemawia do mnie w pierwszym momencie. Dopiero po kilku podejściach miałabym ochotę poznać bohaterów. Ale gdy już książkę przeczytałam to okładka robi na mnie bardziej pozytywne wrażenie. Choć patrząc na okładkę moje myśli błądzą do wypadku samochodowego i morderstwa. Takie mam z okładką skojarzenia.

"Zakręty losu" to pierwsza część trylogii i z chęcią przeczytam dalsze losy Katarzyny i Krzysztofa Borowskich. Tym bardziej, że "oni" wciąż o nich pamiętają i spokoju im nie zamierzają dać...

Polecam z czystym sumieniem. Myślę, że warto poznać twórczość Agnieszki Lingas-Łoniewskiej choćby po to, żeby przekonać się o możliwościach naszych rodzimych pisarzy. Bo na szczęście coraz częściej warto.

Moja ocena 
7/10

Za książkę dziękuję Włóczykijce




8 komentarzy:

  1. Kochana łap "Bez przebaczenia" albo "W zapomnieniu" - zaje...fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki. Jednak wiele dobrego o niej słyszałam i w krótkim czasie postaram się zapoznać z twórczością pani Łoniewskiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za życzenia urodzinowe :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi bardzo ciekawie :) chętnie bym przeczytała...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Specjalnie poszłam sprawdzić jak to było z tym samochodem. Nikogo tam nie było. Krzysiek potem wyjaśnia (s. 310), że auto nie odpaliło, on się wrócił do domu po portfel i miał wziąć taksówkę, nie odszedł zbyt daleko i bum! Samochód wybuchł.

    Czyta się szybko i rzeczywiście jest się wciągniętym, emocje sprawiają, że nieraz się nie ma czasu zastanawiać, czy to przewidywalne, czy takie, czy siakie ;-)

    Inne też są żywiołowe i z pasją.
    Ale nie wszystkim się podobają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnesto, bardzo Ci dziękuję, że chciało Ci się to sprawdzić i napisać mi. Przeoczyłam i tyle.

      Usuń
  6. Nie czytałam, nie znam, ale nie skreślam. Może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli będziesz chciała inne jej książki to ja mam ;)
    Właśnie dzięki "Zakrętom..." poznałam twórczość Agnieszki i strasznie się z tego cieszę :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Chętnie Ciebie odwiedzę.