wtorek, 17 lipca 2012

Hity mojego dzieciństwa - lata 90-te

Zauważyłam już na kilku blogach fajny temat hity dzieciństwa. Choć nie biorę udziału w zabawach blogowych to tak mi się temat spodobał, że zrobiłam wyjątek i chciałam Wam zaprezentować hity mojego dzieciństwa. Ciekawe, czy któryś z tych hitów jest również Waszym hitem. Zdjęcia znalezione w sieci bo przecież będąc dzieckiem zdjęć nie robiłam z myślą o tej zabawie...

Pierwsze co mi do głowy przychodzi to gra "jajka". Tak ją z siostrą nazywałyśmy. Grałyście w tę grę? Miałam jeszcze drugą grę - piłkę nożną (dziewczyna grała w piłkę nożną? ano tak) ale nie mogę nigdzie znaleźć w sieci tej gry. Ale to było na tej samej zasadzie co jajka. Takie małe pudełeczko w kolorze zielonym z ekranem i przyciskami. Tyle tylko, że gra polegała na strzeleniu gola. Grało się różnymi zawodnikami (wybierało się zawodnika przyciskiem) i podawało do niego piłkę. I można tak było grać do strzelenia 99 goli. Potem od nowa.

 Drugi hit to seria książeczek Poczytaj mi mamo. Uwielbiałam te książeczki choć już dzisiaj nie pamiętam o czym były. Owszem, przypominam sobie patrząc na nie teraz ale bez patrzenia ni choroby pamięć nie chce ze mną współpracować. Najgorsze jest to, że nie wiem gdzie te książeczki są. Pewnie powędrowały do innych dzieci bo mam nadzieję, że ich moi rodzice nie wyrzucili... Straciły się gdzieś przy przeprowadzce najpierw z jednego mieszkania do drugiego (przez ścianę, żeby było śmieszniej) a potem z tego właśnie mieszkania do domu. Szkoda... Bardzo żałuję... Teraz, owszem, można serię dostać ale nie ma ona uroku bo jest taka idealna i nie zniszczona a tamta była już sfatygowana co świadczyło o fakcie lubienia całej serii.


Trzecim hitem dla mnie jest Vibovit. Lubiłam ten proszek, który najczęściej zjadałam wsypując prosto do buzi. Pamiętam jeszcze Visolvit. Absolutnie dla mnie wówczas nie były to jakieś witaminy tylko fajny proszek do jedzenia na zasadzie oranżady.


Nieodłącznie z moim dzieciństwem ale też z wakacjami kojarzy się Lato z Radiem. Nie tyle słuchałam co mnie budziło. U mnie w domu ciągle grało (i gra) radio. Rano, gdy wstawałam z łóżka, w czasie wakacji rzecz jasna, budziła mnie ta audycja. Gdy podrosłam lubiłam i do dzisiaj lubię słuchać radia. Zdecydowanie wolę od tv. Tv mogłoby dla mnie nie istnieć. A moje losy tak się ułożyły, że ponad dwa lata pracowałam w Polskim Radiu a moja bardzo dobra koleżanka pracuje tam do dzisiaj. Obydwie miałyśmy tam praktyki w czasie studiów (dziennikarstwo na UW) ale tylko ona wytrwała i dzielnie prowadzi audycje w Polskim Radiu od kilku? Nie, od kilkunastu już lat.



Nie mogę pominąć słynnych sklepów Pewex skąd najbardziej kojarzę lalki Barbie



i zapach Cafe, którego używała moja mama. Zresztą do dzisiaj używa.
 No i ostatni hit mojego dzieciństwa, z czym dzieciństwo mi się kojarzy to Bazar Różyckiego.

Tutaj na bazarze rodzice kupili mi sukienkę na I Komunię Świętą (dwa lata później moja siostra poszła w niej do Komunii), tutaj tata wymieniał kasety VHS z filmami dla siebie i mamy oraz dla mnie i siostry - bajki Disneya. Na bazarze rodzice kupowali owoce, mięso i sprzęty do domu. Pamiętam stragany owoców i warzyw gdzie wszystko było na wyciągnięcie ręki. Pan sprzedawał zegarki wpięte od środka do płaszcza. Tutaj kupiłam rower za pieniądze zebrane na I Komunię. Żeby było ciekawiej to niedawno tata spotkał na bazarze przy Hali Mirowskiej panią, od której kupowali z mamą mięso. Ta pani chodziła po mieszkaniach i handlowała. Pamiętam, że gdy już mięso leżało w kuchni na szafce, z siostrą szłyśmy do kuchni i szukałyśmy w mięsie karteczek z ceną. Takie karteczki wędrowały potem kilka razy w różne miejsca mięsa i to była nasza zabawa w sprzedawanie. No i oczywiście na bazarze kupiłam sobie te gry, o których wspominałam na początku posta.

No i chyba tyle. Więcej rzeczy jest hitem mojego dzieciństwa ale za mało mam czasu, żeby pisać dalej. Może za jakiś czas zrobię drugi wpis.

Teraz przyszło mi do głowy pytanie: co będzie hitem dzieciństwa mojego dziecka? Muszę sobie gdzieś zapisać to pytanie i jak Emilka będzie miała ze dwadzieścia lat to ją zapytać. Jak myślicie, co będzie hitem dzieciństwa za dwadzieścia lat?

11 komentarzy:

  1. jesteś pokoleniem mojego syna - kupowaliśmy mu resoraki, klocki lego (w pewexie) wafelki kukuruku z naklejkami do zbierania w albumie no i pierwszy - commodore64!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gra, vibovit, książeczki i Pewex, a oprócz tego bajki na kliszach wyślietlane na domowym projektorze, papierowe lalki z kartonu z wymiennymi ubrankami (też papierowymi), woda z syfonu ;-) Moja mama używała (bardzo oszczędnie!) Pani Walewskiej i to też jest zapach mojego dzieciństwa. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Vibovit :) Pierwszej gry kompletnie nie kojarzę... może akurat byłam wtedy na innej planecie ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak, Vibovit i 'Nie wsypuj tak tego proszku bo się kiedyś udusisz!'

    OdpowiedzUsuń
  5. mam do dzisiaj tę grę w jajka z wilkiem i zającem :D nadal na chodzie :D
    i też jestem ciekawa, co moja córka [4 latka ma obecnie] będzie miło wspominała w moim wieku ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. a gdzie można takie perfumy kupić ????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. są w drogeriach i chyba w Leclerku (jeśli dobrze pamiętam) można je kupić

      Usuń
  7. Oooo ta gierka... i jeszcze jedna... strzelało się strzelbą do kaczek/gęsi... Byłam mistrzynią tych gierek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też pamiętam grę :) I Commodore również, a u co niektórych Atari :) Vibovit obecny niestety nie ma już dla mnie tego samego smaku :/ ( tak, próbowałam ;) )

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmm serię "Poczytaj mi mamo" też bardzo dobrze wspominam. Moją ulubioną była "Malowany ul" strasznie mi się podobało jak jedna pszczółka zamiast zbierać nektar podbierała farby jednemu malarzowi i malowała w ulu kwiaty. Był jeszcze "Parasol" i tam... dziewczynka z ilustracji z jakiegoś powodu (nie wiem dlaczego) przypominała mi moją starszą siostrę :)
    Niektóre z tych książeczek miały okropne ilustracje, jak czasem je przeglądam (mamy w zbiorach szkolnych całą serię i sama mam kilka w domu) to cieszę się, że mimo wszystko to się w książkach zmieniło :)
    Vibovit też jadłam prosto z torebeczki :)

    Pewexu prawie nie pamiętam tzn. byłam w nim chyba tylko raz, wiem, że potem przekształcono go w monopolowy (i dalej nazywano Pewexem), a teraz jest tam fryzjer :)

    Ja z dzieciństwa jeszcze pamiętam słonecznik i ... kapustę kiszoną sprzedawaną w papierowych torebkach (zamiast chipsów).

    Też czasem myślę co kiedyś będą wspominać obecne dzieci - obawiam się, że komórki , laptopy itp.

    Ja w wakacje biegałam cały dzień po dworze z całą gromadą dzieci z sąsiedztwa, szkoda nam było czasu na telewizję.

    Szczytem techniki były trójkolorowe światła na dyskotece w podstawówce zrobione przez chłopców z kolorowych folii (a później z kolorowych żarówek).

    OdpowiedzUsuń
  10. grę miałam:) "Poczytaj mi mamo" miałam przechowywane w piwnicy i myslałam, że D. dostanie a tymczasem rodzice wydali jeszcze zanim się D. urodziła, bardzo żałuję. Pewexy pewnie choć jakos bardziej mi utkwiła w pamięci Baltona. z dzieciństwem kojarzą mi się jeszcze tzw. sekrety - pod szkiełko wkładało się kwiatki itp., tworzyło jakis obrazek a potem zakopywało. D. już tym zarażona:)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Chętnie Ciebie odwiedzę.