środa, 5 września 2012

"Nadzieja" Katarzyny Michalak - gdy nadzieja umiera ostatnia... spoiler

Nie chcę powtarzać tego, co można przeczytać na większości blogów, o książkach Katarzyny Michalak. Mam na myśli ogólne wrażenia o jej książkach. Dlatego przejdę do rzeczy.

Piękna, przejmująca opowieść przede wszystkim dla kobiet!
Jest świat, w którym ojciec bije Lilkę, a Aleksem, Ruskiem, wszyscy poza jego ciotką Anastazją gardzą. I jest Nadzieja, dom-oaza, miejsce pełne miłości, gdzie zło świata nie dociera. Niełatwo tam trafić. Połączeni miłością, która ich trzyma przy życiu, ale zarazem niszczy, Aleks i Lilka muszą przejść długą drogę, nim tam trafią. Czy ich miłość wreszcie się spełni? Czy klątwa Lilith trwać będzie nadal?















To moja pierwsza opinia o twórczości Katarzyny Michalak, publikowana na blogu. Jakoś do tej pory nie składało mi się, żeby zebrać do kupy swoje wrażenia po lekturach książek autorki i napisać coś sensownego.  

"Nadzieja" podzielona jest na V części. Dodatkowo każda część dzieli się na historie dziejące się w różnym czasie. Na szczęścia każdy czas napisany jest inną czcionką co powoduje, że nie miałam problemu z odróżnieniem teraźniejszości od przeszłości i powrotu do teraźniejszości. 
Do tej pory przeczytałam kilka książek autorki: "Rok w Poziomce", "Powrót do Poziomki", "Lato w Jagódce", "Sklepik z niespodzianką. Bogusia" i "Sklepik z niespodzianką. Adela". Nie dałam rady "Gry o Ferrin" i nie dałam rady "Poczekajce" więc nie ruszyłam też "Zachcianka", "Zmyślonej" i "Sekretnika". Nie jest więc tak, że każda książka autorki mi się podoba i w ciemno biorę każdą... Ale nie powiedziałam też, że nie zrobię drugiego podejścia do książek, którym nie podołałam...
Jakoś tak się stało, że bardziej podobają mi się te napisane później aniżeli te pierwsze, które wyszły spod pióra rodzimej autorki.

"Nadzieja" jest inna niż dotychczasowe serie: owocowa czy z kokardką.  Ogólnie mogę powiedzieć, że "Nadzieja" nie jest przesłodzona jak seria owocowa ani nie jest o normalnym, szarym życiu jak seria z kokardką. No bo przecież nie można powiedzieć, że bity, poniżany i wykorzystywany człowiek ma normalne życie, prawda? Bo nikt, kto ma normalne życie nie rani drugiego człowieka swoimi czynami czy słowami, świadomie? Uważam, że Lilka właśnie świadomie raniła Aleksieja... Bo nikt, kto ma normalne życie nie jąka się, nie musi uciekać przed mężem psychopatą i mafiozą. Bo książka, która nie jest przesłodzona nie ma przecież happy endu i często wzrusza choć nie musi powodować płaczu. W przesłodzonej książce możesz się spodziewać co będzie dalej i jak się potoczą losy bohaterów, że będą żyli długo i szczęśliwie a w "Nadziei" to nie nadzieja umiera ostatnia... Aby Lilka zrozumiała swoje dotychczasowe błędy musi odejść ktoś jej bliskie, kto bez względu na zachowanie Lilki zawsze przy niej był. nawet gdy ta o tym nie wiedziała.

Do tej pory, każda książką Kasi Michalak, którą przeczytałam wędrowała w następne ręce, sprzedawałam ją. "Nadzieja" zamieszkała ze mną na stałe. Wiem, że wrócę do tej książki bo treść zostaje w głowie i warto czasem przypomnieć sobie jak nie postępować z przyjacielem, z kimś bardzo bliskim.

Autorce wyszła powieść nie tylko kobieca. Powieść z głębszym przesłaniem, dająca do myślenia, budząca wiele emocji i wzruszeń. Tutaj nie chodzi tylko o budzące się uczucia najpierw dwojga dzieci a potem dorosłych już ludzi. Tu chodzi o traktowanie drugiego człowieka, o pamiętaniu o jego potrzebach, o myśleniu o nim 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu i 365 dni w roku i tak aż do śmierci. Właśnie, aż do śmierci a nawet po jego śmierci.
Tu nie ma słodkiego i sielskiego życia. Choć jest nadzieja to jest ból i zgrzytanie zębami. Jest upór i dążenie do celu - do Aleksieja i Nadziei aby wieść nareszcie spokojne życie u boku kochanego i kochającego mężczyzny. A żeby łatwo nie było to nawet po spotkaniu i zamieszkaniu z ukochanym nie jest sielsko. Byłam przekonana, że do Lilou pierwsza umrze... Autorka zdecydowała jednak inaczej. Myślę, że dobrze. Ukarała w ten sposób postępowanie Liliany wobec Aleksieja bo to on był tym dobrym a ona złym. Choć jak się teraz zastanawiam to i Aleksiej nie był przecież taki idealny...

Co do postaci. Nie mam im nic do zarzucenia. Nie powiem, że tą czy tą postać stworzoną przez autorkę lubiłam najbardziej czy najmniej. Ale zdecydowanie najbardziej denerwowało mnie postępowanie, zachowanie i charakter Liliany. Nie lubię takich ludzi (nie tylko kobiet), którzy zrzucają winę na drugiego aby obronić swoją skórę. Za to najbardziej potępiam główną bohaterkę. Choć ja ukarałabym ją jeszcze bardziej niż autorka bo nie pozwoliłabym jej zajść w ciążę z Aleksiejem...

Uważam "Nadzieję" za bardzo udaną książkę autorki. Według mnie ta jest najlepsza z dotychczas wydanych. Jeśli Kasia tak się rozkręca z książki na książkę to biorąc pod uwagę jej plan wydawniczy na 2013 a potem na 2014 rok, boję się myśleć o czym nam napisze jeszcze...

Kasiu, pisz, pisz :) Dziękuję Ci za "Nadzieję" bo nadzieja umiera ostatnia...


8 komentarzy:

  1. czytałam... piękna historia... czemu nikt przed lekturą nie uprzedził mnie, że będę potrzebowała chusteczki...

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu tylu recenzji na różnych blogach,az boje się zaczynać czytanie tej ksiązki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chce przeczytać tą książkę, ponieważ coraz bardziej mnie intryguje...

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie ją skończyłam. Podobała mi się, wywołała silne emocje jak wszystkie książki Pani Kasi, ale...spodziewałam się czegoś więcej. W przypadku "Nadziei" było takie mgnięcie okiem i już. Już koniec książki. Wydała mi się za mało rozwinięta.
    Ale myślę, że to wartościowa lektura, daje do myślenia...

    Swoją drogą, widzę, że mamy podobny gust czytelniczy. :) Miło tu u Ciebie, dodaję do obserwowanych i będę podczytywać. :)

    tulipanowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze tak ciekawie recenzujesz książki,że chciałabym przeczytać wszystkie naraz.Gdyby tylko doba chciała się rozciągnąć!Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z twórczością tej autorki. Bardzo często natykam się na recenzje jej książek - najczęściej są pozytywne, dlatego bardzo ciągnie mnie do jej twórczości. Muszę poszperać w bibliotece, może znajdę powieści pani Michalak. Oby!

    OdpowiedzUsuń
  7. Już niedługo zacznę czytać tą książkę ponieważ leży na moim biurku. Nie mogę się doczekać ponieważ słyszałam o niej sama dobre opinie. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na http://kulturalna-rzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna recenzja. No i znowu muszę coś dopisać do listy "Muszę przeczytać" :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Chętnie Ciebie odwiedzę.