niedziela, 2 września 2012

"Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia". Marek Tomalik

Gdy tylko książka pojawiła się w ramach akcji Włóczykijka chciałam ją mieć u siebie i przeczytać o kraju, który budzi moje zainteresowanie i wciąż jest w sferze marzeń.
Dotarła więc i do mnie. Od razu zaczęłam ją czytać.

Stanąć na największym klifie świata... Poczuć za plecami ciepło bezkresnego kontynentu, a przed sobą chłód oceanu. Zasypiać pod kobaltowym niebem pełnym gwiazd. Przedzierać się przez wysokie trawy i niekończące się wydmy. Spotykać przyjaciół, którzy zawsze wskażą Ci drogę. Słuchać aborygeńskich mitów i opowieści poszukiwaczy złota. Nie wiedzieć, co zdarzy się jutro...
Ty też możesz to wszystko przeżyć. Wyrusz w podróż, po której nic już nie będzie takie samo.

Książka dla wszystkich fanów dalekich i samotnych wędrówek, pokazująca tajemnicze piękno i fenomen Australii. Napisana przez miłośnika tego dalekiego kontynentu - Marka Tomalika, znanego dziennikarza, współtwórcę Festiwalu Podróżników Trzy Żywioły, który przez piętnaście lat prowadził w Radiu Kraków program podróżniczy Globtroter.




Treścią książki są perypetie i opowiadania autora, podróżującego po Australii, spełniającego swoje marzenie o podróży na ten kontynent. Tutaj jest blog autora. 
"Australia..." nie była pierwszą książką podróżniczą, którą przeczytałam. Mam więc porównanie z innymi tego rodzaju pozycjami literackimi. Poznałam przygody i opowiadania Martyny Wojciechowskiej, Beaty Pawlikowskiej czy Wojciecha Cejrowskiego. Ten ostatni jest moim ulubionym z kilku powodów ale o tym przy innej okazji.

Wydanie "Australii..." tak jak większość podróżniczych książek. Dużo kolorowych zdjęć,  kredowy, błyszczący papier, ciekawe krótkie historyjki, anegdoty, długie historie, własne spostrzeżenia, historia, ludzie, dużo praktycznych rad jak podróżować. Na końcu jest "poradnik buszmena, skąd możemy się dowiedzieć jak się przygotować w podróż po Australii, na co zwrócić szczególną uwagę, jak się komunikować między sobą, co ze sobą zabrać koniecznie. Autor przekazał też czytelnikowi na końcu książki mały słownik wyrażeń slangowych. Uważam, że jeśli wybieramy się do obcego kraju należy nauczyć się podstawowych słów, zwrotów aby się porozumieć.  Bo to my jesteśmy obcy więc i my musimy się podporządkować i nauczyć życia w obcym kraju a nie odwrotnie.

Jakie są moje wrażenia po lekturze? Mam mieszane uczucia. Z jednej strony książka dla mnie interesująca bo traktuje o kraju i kontynencie, do którego chciałam i chcę się kiedyś wybrać. No, może nie do końca w takie podróże, jakie odbył autor. Ale chcę. Z drugiej strony, spodziewałam się bardziej żywej opowieści, bardziej wciągającej, mniej przegadanej a za taką uważam tę książkę. Mimo interesujących wielu wątków, większość dla mnie interesująca nie była. Niestety. Nie wiem sama czego spodziewałam się po lekturze. Może czegoś w rodzaju książek i programów mojego ulubionego Wojtka Cejrowskiego? Może w stylu Cejrowskiego? A może po prostu Australia nie jest dla mnie... Być może.


Moja ocena 
6/10
Nie mniej polecam Wam lekturę. Nowy kraj, nowe doświadczenia, nowa wiedza. Dużo zdjęć, dużo wrażeń.



1 komentarz:

  1. Pamiętam z dzieciństwa,że książki podróżnicze były napisane takim ciekawym językiem,że żyło się razem z bohaterami.Nieco wyobraźni i już przenosiłaś się na odległy kontynent.Szkoda,że nie jest to regułą.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Chętnie Ciebie odwiedzę.