sobota, 30 kwietnia 2011

Jak na podwórku, tak w życiu

No powiedzcie, prawda, że tak jest?
Wczoraj z mężem poszliśmy do sąsiadki sprzątnąć to, co zostało po ścięciu tuj. Przecież bałaganu po sobie nie zostawimy bo nie wypada. Wiedziałam, jak wygląda podwórko sąsiadki ale tuje wszystko zasłaniały przy płocie więc jakoś tak mi w głąb pamięci to odeszło. No i poszliśmy. Ej, żebyście to widziały, co tam na podrówku jest... Eh. Przy płocie oparte o ogrodzenie były szyby z jakiś drzwi. Sztuk chyba z sześć. Wzdłuż płotu na całej prawie długości (10metrów) leżały plastikowe rury do szamba. Przy studni stary okap. Kupa blachy z wystającymi gwożdziami. Mnóstwo gówien psich (mają 4 psy na podwórku). Jakiś plastikowy pojemnik wielkości wanny. o ogrodzenie oparty kątownik i jakaś rurka. Cegły, puszki po piwie. A my, biedne żuczki złościliśmy się na siebie, bo musieliśmy to sprzątnąć. Dokładniej to musieliśmy wybrać z tego wszystkiego poobcinane tuje i to co po nich zostało. Wygrabiałam nasze a zostawiałam ich śmieci. I przyznam Wam szczerze, że przez nasze tuje obcięte, które na ziemi leżąły, nie mieli wcale większego bałaganu. Oj nie. Nasze gałęzie leżąc na ziemi pozasłaniały to, co oni już dawno powinni sprzątnąć.

A mieszkają tam: matka z ojcem a ojciec ma gołębie. I pół podwórka do nich należąće jest względne. Nie licząć trocin po cięciu drzewa i kup gołębich wokół gołębnika. Ale druga połowa należy do ich córki z zięciem i trójką dzieci. I to wszystko jest z tej strony domu, gdzie jest do niego wejście. Nie wyobrażam sobie, że ja miałabym taki pierdolnik przy domu. No poprostu sobie nie wyobrażam. Wystarczy wszystko sprzątnąć i trawę posiać i już jest inaczej. Mając trójkę dzieci, które na podwórku się bawią... Przecież te dzieciaki taki wzorzec z domu wyniosą. Założą kiedyś rodziny i też nie będą dbały o podwórko bo nauczą się tego z domu...
Sprzątająć tuje już miałam na końcu jeżyka pytanie do "gospodyni" czemu ma taki bałagan i dlaczego tego nie sprzątną? Ale się powstrzymałam.
Dobrze, że już po sobie sprzątnęliśmy. Nie było tego dużo ale bałagan się nam udzielił i w złość przy sprzątaniu zamienił.

Grill planowany dzisiaj. ZObaczymy co z tego będzie. Mówią, że ma padać i być chłodno. CHoć narazie słoneczko ślicznie świeci a na niebie żadnej chmurki. Córcia jeszcze śpi w łóżeczku. Nie chce mi się dzisiaj nic. A muszę trochę mieszkanie ogarnąć i na zakupy się wybrać bo lodówka po świętach świeci już pustkami.

I pochwalę się Wam jeszcze.

Dziękuję wszystkim. A kartki są od:Paulisi,

Ta jest od Helksy

Ta przyszła od Esprit

Kolejna jest od Gabrysi

I ostatnia jest od Glinki - Alinki
Za wszystkie Wam raz jeszcze bardzo dziękuję. Uwielbiam wyciągać koresponencję ze skrzynki pocztowej. Przyszło mi do głowy, że następnym razem to ja chce dostać dziesięć kartek a nie tylko pięć. Oczywiście wówczas wyśle również do dziesięciu osób życzenia a nie do pięciu.


Recenzja.
„Łąka umarłych” Marcina Pilisa to pierwsza książka tego autora, z którą się zmierzyłam. Ja wygrałam bo przeczytałam i nie zasnęłam. Bo nie da się zasnąć przy tej lekturze. Czytałam w nocy i kładłam się spać bo zamykały mi się oczy. Ale gdyby nie sen to dalej i dalej i przeczytała bym ją za jednym zamachem.


Nie będę tradycyjnie pisała streszczenia bo tego jest od groma w necie i jak chcecie to znajdziecie.
Przez ¾ książki zastanawiacie się dlaczego oni wszyscy tacy są. Co kryją, co robią w klasztorze cztery razy w roku, kto napadł głównego bohatera w lesie, o co chodzi z autobusem, że nie jeździ do wsi, dlaczego ojciec chciał, żeby Andrzej tu przyjechał… Po co oficer niemiecki ponownie jedzie do Polski?
Mnóstwo pytań. Mnóstwo odpowiedzi. Mnóstwo emocji od bezsilności po nadzieję. To ludzie ludziom zgotowali ten los. Znacie to? To poznacie czytając „Łąkę umarłych”.
To tyle w kwestii recenzji bo ja jej napisać nie potrafię po przeczytaniu tej książki… Może Wam się uda.

Zmykam bo słyszę, że mój mały szkrab się obudził. Trzeba się powygłupiać w naszym łóżku a potem dać jeść i pić.
Udanego weekendu Wam życzę i oby tylko słoneczko u Was było.

3 komentarze:

  1. dziękuję ci baaaardzo za wspaniałą karteczkę i super życzenia!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne te karteczki!
    A co do bałaganu to ja też nie mogę uwierzyć, że oni tak mają. . . U mnie jest pełno kwiatów, choć przyznaję, że to dzieło mojej mamy, ona jest taka "kwiatomaniaczką" :)
    I jeśli jeszcze się nie zapisałaś na zapraszam na ostatnie chwile mojego Candy. http://modliszkowatworczosc.blogspot.com/2011/04/zapraszam-na-candy.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam karteczki, sa śliczne ... a recenzja, takie słowa są chyba najbardziej zachęcające :)

    Tajemnica.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Chętnie Ciebie odwiedzę.