środa, 15 czerwca 2011

Efekt kobiety

To tytuł książki.
Zastanawiałam się trochę co ten tytuł oznacza? Czy to kobieta jest tym efektem?
Czy efekt kobiety to wynik jakiegoś jej działa, pracy...
I kuźwa, nie wiem...

Dostałam tę książki z akcji Włóczykijka zupełnie niespodziewanie. Wiedziałam, że ma do mnie dotrzeć kiedyś tam ale nie wiedziałam, że to kiedyś tam będzie kilka dni temu.

Nie mogłam się zabrać do przeczytania tej książki... Leżała, leżała i leżała. W międzyczasie przeczytałam dwie inne a ona dalej czekała. A przecież czas leci...
Okładka nie jest zachęcająca (jak dla mnie) i taka jakaś niewyględna... Prawda?

Jak już się za nią wzięłam to połknęłam ją na dwa razy. Ano na dwa bo przy pierwszym podejściu przy dwusetnej stronie zamykały mi się już oczy.
Moja recenzja tym razem będzie składała się z cytatów. Bo one same Was zachęcą. Jestem tego pewna :)
No to lecim:

"... A teraz zamknij oczy - mówił, ciągle trzymając mnie w objęciach - i wyobraź sobie taką samą czerń nocy, gęstą mgłę, przez którą nieśmiało przedzierają się tęskne westchnięcia kochanków, pojękiwania kurtyzan, brzęk srebrników, a tu, gdzie teraz stoimy - zawiesił głos i ucałował mnie czule w ucho - ekspozycja mleczno - białych piersi różnego kalibru - zachichotał cichutko.
- Widzę - szepnęłam.
Zatrząsł się ze śmiechu.
- Widzę ciebie...
- o! Co robię? - zainteresował się.
- Zatapiasz usta pomiędzy.
- Twoimi, lodowatymi piersiami?
- Dlaczego lodowatymi?
- Bo jest zima, osiemnasty stycznia - znów zatrząsł.
- Hm - zamruczał - ale takie zmrożone piersi też muszą cudownie smakować... jak lody... Poza tym to nie moja wina, że dziś się urodziłaś - uśmiechnął się ciepło i wsunął ostrożnie lodowatą rękę pod mój rozpięty płaszcz, zadarł delikatnie bluzkę i chwycił mocno nagą, bladą pierś."

"... Czekała...
Naga, dostępna, falująca przyspieszonym gorącym oddechem, wilgotna i skupiona tylko na nim. Jego ręce odgadywały pieczołowicie jej pełne piersi, kreśliły, a chwilami nawet rytowały przeróżne geometryczne figury, ugniatały i uciskały niczym drożdżowe ciasto, miękko i dokładnie, by mokry, ukochany przez nią język mógł złożyć im hołd wypisując na pełnych nabrzmiałych chucią sutkach wszelkie znane mu pieszczoty świata.
Potem zapragnęła, by to niesforne, wiotkie i aksamitne narzędzie rozkoszy znalazło się w jej ustach, by mogła poczuć jego krnąbrność na podniebieniu, lecz w swoim nieposłuszeństwie powędrowało daleko poniżej poznanych już piersi..."

I powiedźcie mi, o czym jest ta książka? Nie, nie o sexie. Nie o miłości fizycznej.
O zawiłościach życia jak dla mnie. O trudnych relacjach damsko - męskich, o trudnych związkach, o wyborach nie zawsze trafnych, o ucieczce od siebie, od codzienności. O podporządkowaniu się kobiet rodzinie, życiu. O naszych potrzebach przez pryzmat życia, choroby, marzeń, wstydu, nawrócenia. O nowych miejscach i ludziach. O potrzebie bycia kochaną i kochającą...

Książkę czyta się szybciutko, choć to nie jest zwykłe czytadło. To nie jest romans ani erotyk a szkoda... Cytując, za Jussi, słowa z książki napisane ołówkiem: " Mam nadzieję, że pani małgorzata zdecyduje się kiedyś na napisanie erotyku. Jej wrażliwość na, z pozoru nieistotne szczegóły, pobudza moją wyobraźnię."
Oj, moją też pobudzała, moją też...

I tu muszę Wam napisać, że nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem czytanie książek po nocach, gdy dzieci i mąż już śpią... Bo przecież nie będę czekała naga z przyspieszonym oddechem i nabrzmiałymi sutkami gdy chłop śpi... Eh

Na koniec jeszcze jeden teks, który mnie doprowadził do śmiechu aż trzymałam się za brzuch:
"- Na przykład o Anecie Sadowskiej - mówiłam spokojnie - że strasznie się poci podczas stosunku, boleśnie ssie, jakby dorwała się do surowego boczku. Zresztą ona mi na taką wygląda."

4 komentarze:

  1. Coraz bardziej jestem ciekawa tej książki i czekam aż się do mnie przywlecze;)

    Przy okazji - dotarła do mnie pachnąca i smakowita paczuszka. Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie ten efekt kobiety to taki ciężki orzech do zgryzienia, sposób pisania autorki cud miód malinka ale jednak coś mi w niej nie pasowało...
    Mam nadzieję, że nie nakrzyczy nikt za ten ołówek ale aż samo się prosiło :) więcej nie będę :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie, ta książka to trudny orzech do zgryzienia. Choć mi na początku opornie szła to później ją pochłonęłam

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat okładka mi się podoba, wenecka maska... symbol udawania, ukrywania, tajemniczości.... a co do tytułu, to chyba chodzi o efekt jaki wywołuje kobieta ;-)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Chętnie Ciebie odwiedzę.