niedziela, 17 kwietnia 2011

"Detektyw i panny" z Włóczykijki

Gdyby nie Włóczykijka, nie sięgnęłabym po te książkę. Ani w księgarni ani w bibliotece..
Bo? Bo nie i już ;)
Ale tak serio to dlatego nie, ponieważ okładka mnie nie zainteresowała. Zaglądając do środka książki – za małe literki i jakoś tak bez przekonania na tę książkę patrzyłam i patrzę nadal. No i jeszcze jedna sprawa. Dlaczego rzecz dzieje się w NRD nie w PRL, skoro autorka jest Polką? Pytań mam mnóstwo.
Zastanawiam się też, dlaczego pierwsza część książki nosi tytuł „chiński kurczak”? Pewnie cos przeoczyłam. No ale od początku.
Pierwsze strony książki czytałam, żeby czytać bo to książka z „Włóczykijki”. Przecież przeczytać muszę a potem recenzję napisać. No więc czytałam dzielnie dalej. No i wciągnęła mnie książka. Do tego stopnia, że gdy nie czytałam, myślałam o tym, żeby znaleźć chwilę na książkę. Jak już znalazłam to pierwsza część książki była za mną. Tu się na chwilę zatrzymam. O ile ta część – wstęp i rozwinięcie było ok. to zakończenie dla mnie było za szybkie. Miałam wrażenie, że autorka trochę po łebkach napisała zakończenie. Za szybko wszystko się skończyło. Tak, jakby to było streszczenie zakończenia. Zresztą ciekawa jestem Waszych opini.
Druga część książki to już nowa historia choć w tym samym mieście, ten sam detektyw, również kilku tych samych bohaterów. Dla mnie nie była już ta część taka interesująca jak pierwsza. Zakończenie zaskoczeniem, nie spodziewałam się rozwiązania kryminalnej zagadki. Myśląc tokiem myślenia detektywa, byłam przekonana, że już wiem kto maczał palce w zabójstwie a tu zonk. Szukamy dalej.
Dobrnęłam do końca. Zmęczyłam lekturę, znaczy się chciałam napisać. Wracając do początku mojej recenzji, nie kupiłabym tej książki, nie wypożyczyłabym jej z biblioteki.


Za książkę dziękuje "włóczykijce" bo stamtąd książka pochodzi.

Czekam na następną pozycjię choć nie wiem czego się spodziewać. A póki co czytam "Wykolejony" Jamesa Siegela. Zapowiada się obiecująco...

3 komentarze:

  1. Ło matko :(
    wysyłasz do mnie :)
    Mam się bać????

    OdpowiedzUsuń
  2. tak sobie myślę .... czy trzeba się męczyć? jeśli nie dajesz rady przeczytać i czujesz, że książka już się nie obroni .... trzeba ją po prostu odesłać dalej :) Są gusta i guściki :)

    Tajemnica.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Anetko za prześliczną kartkę świąteczną.
    Stoi na komodzie, na honorowym miejscu.
    Ja też kocham czytać książki i będę tu do Ciebie zaglądać, jeżeli tylko nie będziesz miała nic przeciwko. Dodaję Twój blog do mojej listy:)
    Pozdrawiam serdecznie i do następnego razu...

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad. Chętnie Ciebie odwiedzę.